Portal Fronda.pl: "Wprost" atakuje prof. Chazana za to, że nie abortował ciężko chorego płodu i jakoby skazał jego matkę na niesamowite cierpienie, zmuszając ją do donoszenia ciąży. Zrobił z niej inkubator. Stawiając sprawę w takim świetle, bardzo łatwo jest wydać wyrok...

Kaja Godek: Tu następuje przeniesienie wszystkich trudnych emocji i wściekłości czytelnika (który współczuje kobiecie, matce chorego dziecka) na lekarza, którzy nie chciał wykonać aborcji, czyli prof. Bogdana Chazana. To jest zaprogramowana akcja medialna, żeby ukierunkować nienawiść czytelnika na profesora. Szkoda jeszcze, że na okładce "Wprost" nie było zdjęcia dyrektora szpitala im. św. Rodziny, aby można sobie było postrzelać jak do tarczy... Ta okładka i tak już była poniżej wszelkiej krytyki...

Dlaczego?

To jedna wielka manipulacja. Trudna sytuacja kobiety wynika z tego, że poczęła ciężko chore dziecko, a nie dlatego, że ktoś nie chciał go zabić. Trzeba jednak powiedzieć, że jest to ciąża z zapłodnienia in vitro. Tu nawet nie da się zwalić winy na Matkę Naturę. Sztuczny rozród rządzi się swoimi prawami i prowadzi do zwiększenia ryzyka wystąpienia poważnych wad u dzieci. To jest tak naprawdę przyczyna tego, że kobieta, która rozmawia z "Wprost" znalazła się w dramatycznej sytuacji.

W rozmowie z Katarzyną Bratkowską zwróciła Pani uwagę na ciekawe zagadnienie. Zabieg in vitro potencjalnie mógł być dofinansowany z budżetu państwa?

Jeżeli tak było, to również państwo polskie uczestniczy w tragedii tej kobiety, niejako się do niej przyczyniając. Ta kobieta sama przyznaje w rozmowie z "Wprost", że bardzo długo starała się o dziecko i kilka razy roniła ciąże. Nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że jeśli kobieta tyle razi roni, to nie ma problemu z poczęciem, ale z donoszeniem ciąży. Zobaczmy, w jakich przypadkach doradza się ludziom in vitro. Fakt, że dziecko pocznie się metodą in vitro, nie oznacza, że ta ciąża będzie łatwiejsza do donoszenia. Należy zatem postawić sobie pytanie, czy zmasowana nagonka na lekarzy, którzy podpisali deklarację wiary, nie jest przypadkiem związana z lobbingiem firm farmaceutycznych, produkujących antykoncepcję i środki aborcyjne oraz klinik, specjalizujących się w wykonywaniu in vitro. Kliniki in vitro wylobbowały sobie dofinansowanie ze strony państwa (od lipca zeszłego roku), jednak ludzie, którzy pracują w tym biznesie raczej zdają sobie sprawę z tego, jak ryzykowna jest ta metoda. I nie chodzi tu tylko o względy etyczne, ale biologiczne i medyczne.

Chodzi o większe ryzyko poważnych schorzeń u dziecka?

In vitro zwiększa ryzyko wystąpienia wad u dzieci, a jeśli będą lekarze, którzy aborcji odmawiają, to będzie to przeszkadzać przede wszystkim klinikom in vitro. To dla nich największy problem. Spróbujmy spojrzeć na trwającą od kilkunastu dni nagonkę na lekarzy przez pryzmat tego, w czyim interesie występują oskarżyciele.

Wywiad z kobietą w tygodniku "Wprost" jest niezwykle dramatyczny, trudno jej nie współczuć. Jednak wiele osób uważa, że aborcja w jej sytuacji to wszystko, co można było zrobić. Czy tak jest naprawdę? Czy to jedyne, co może zaoferować państwo? Jak można pomóc kobietom w takiej sytuacji?

To, co zrobił w tym przypadku prof. Chazan, czyli propozycja opieki, także po urodzeniu, kontakt do specjalistycznego hospicjum, to wzorcowa reakcja lekarza w takiej sytuacji. Hospicja perinatalne nie zajmują się samymi chorymi dziećmi, tak jak przedstawia to "Wprost". One zajmują się całą rodziną. Zespół fachowców, który zna się na takich sytuacjach, potrafi zapewnić rodzinie wielopłaszczyznową pomoc. Powinniśmy mówić o tym, że tak naprawdę to jest właściwa droga pomocy. Czytam czasem wypowiedzi rodziców, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, co kobieta z "Wprost". Oni mówili podobne rzeczy, ale dzięki pomocy specjalistów z hospicjum udało im się odnaleźć w tej dramatycznej sytuacji.

Jednak według prawa, kobieta w takiej sytuacji mogła się zdecydować na aborcję...

Za mało mówi się o tym, że to nie aborcja jest rozwiązaniem, tylko skorzystanie z fachowej pomocy. Ludzie myślą, że to, co jest możliwe według prawa stanowionego, jest dobre. W wypowiedziach kobiety z "Wprost" pobrzmiewa żal, że ktoś odmówił jej czegoś dobrego. Ale przecież to, co jest dostępne w prawie, niekoniecznie mus być dobre. Aborcja zawsze przynosi złe skutki. Nie ma czegoś takiego, jak dobra aborcja. Ludzie czasem myślą, że aborcja jako taka jest owszem zła, ale już aborcja dziecka z poważną wadą genetyczną jest w porządku. To jest sytuacja dla kobiety i rodziny bardzo trudna, pozostawiająca głębokie i często nieodwracalne skutki. Lepiej jest chronić kobietę przed taką sytuacją. Bardzo współczuję tej rodzinie z "Wprost" i głęboko wierzę w to, że ta sytuacja nie obróci się przeciwko niej. Wydaje mi się, że udało im się uniknąć dużej tragedii.Przed nimi na pewno trudna droga, ale mogło być jeszcze gorzej.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk