Bartolo Longo – wzięty adwokat w XIX- wiecznym Neapolu, w czasie studiów zażarty antyklerykał, bluźnierca, uczestnik seansów spirytystycznych, w końcu oddany w służbę Lucyferowi jako kapłan satanistycznej religii… taki był początek drogi Bartolo ku wiecznemu zatraceniu. Drogi z której zawróciła go Maryja, by uczynić go świętym apostołem Różańca Świętego z Pompejów.

Mimo deklarowanego ateizmu, Bartolo wierzył w życie pozagrobowe. Wiedziony ciekawością stał się częstym uczestnikiem wywoływania duchów zmarłych, wkrótce oplątany pajęczyną ezoterycznych rytuałów sam inspirował antykościelne akcje, odwodził od wiary, a miara jego zaangażowania były liczne apostazje wśród jego towarzyszy. Niedługo potem stał się wtajemniczonym uczestnikiem pogańskiej, demonicznej sekty, w której odbył swój satanistyczny nowicjat. W mroczną noc swej konsekracji na kapłana Lucyfera, pośród grzmotów i błyskawic oraz bluźnierstw wykrzykiwanych przez uczestników rytuału, Bartolo złożył przysięgę, że będzie służył Księciu Ciemności aż po grób. Wpadł wówczas w trans medialny, przez jego usta przemawiały demony, potem przez wiele dni nie mógł odzyskać przytomności pośród nawracających koszmarów i halucynacji. Satanistyczny kult szybko prowadził Bartola do degeneracji fizycznej i psychicznej, w końcu młody prawnik znalazł się na skraju wyniszczenia duchowego. Duchowa pustka i bezmiar wewnętrznych cierpień doprowadziły go do rozpaczy i niemal obłędu. Ratunek przyszedł od Najświętszej Maryi Panny. Żarliwa modlitwa przyjaciół i rodziny stała się niewidzialną nicią, która miała wkrótce wydostać Bartola z labiryntu grzechu. Dzięki nadzwyczajnemu działaniu Opatrzności, przyjaciel doprowadził go do konfesjonału, gdzie po spowiedzi trwającej dzień po dniu przez cały miesiąc, Bartolo narodził się na nowo do życia w łasce. Gdy wkrótce po rekonwalescencji wyruszył w służbową podróż do zapadłej wsi, iście pogańskich Pompejów, nie wiedział, że spędzi tam resztę życia, szerząc nabożeństwo Różańca Świętego. „Opatrzność wzięła mnie pod rękę, tak jak ktoś, kto prowadzi niewidomych i dzieci” – wspominał ten dzień po latach. Pod wpływem gwałtownego przeżycia duchowego, wstrząsany nagłymi wewnętrznymi wyrzutami i demonicznymi pokusami spowodowanymi dawnemu oddaniu się Lucyferowi, usłyszał w duszy zbawienną obietnicę, daną przed wiekami przez Maryję świętemu Dominikowi: „Kto szerzy różaniec, ten będzie zbawiony!”. Temu dziełu Bartolo Longo – „Brat Różaniec” oddał resztę życia, zakładając bractwo różańcowe i sprowadzając do Pompejów zniszczony, pozbawiony wszelkiej materialnej wartości obraz Matki Bożej Różańcowej. Niebawem w Pompejach zaczęły się wydarzać cudowne uzdrowienia i jeszcze bardziej cudowne nawrócenia. Nowenna Pompejańska stała się cudownym kanałem łaski, przez który wciąż spływają strumienie łaski na wytrwałych czcicieli Najświętszej Maryi Panny.

Takie świadectwo daje o różańcu sam błogosławiony Brat Różaniec Bartolo Longo „O błogosławiony różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem; więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię już nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie Twoje słodkie imię, o Królowo Różańca, o Matko nasza droga, o Ucieczko grzeszników, o Władczyni, Pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie.”

 

MG