Kardynał Paul Josef Cordes napiętnował poglądy przewodniczącego niemieckiego Episkopatu, kardynała Reinharda Marxa. W liście skierowanym do dziennika „Die Tagespost” wyjaśnił, że nie może zaakceptować słów, jakie kardynał wypowiedział na odbyłej się ostatnio sesji Episkopatu. Kardynał Marx uznał wówczas, iż niemiecki Kościół nie jest „filią Watykanu”, ale musi podejmować decyzje w sprawie rozwodników w nowych związkach nie czekając na opinię Synodu. Marx przekonywał też, że Niemcy dają przykład Kościołowi powszechnemu.

Kardynał Corde uznał, że niemieccy katolicy w żadnej mierze nie powinni wynosić się ponad katolików z innych państw świata, bo przecież bardzo niewielka część niemieckiego Kościoła zachowała prawdziwą wiarę. Kardynał przypomniał, że tylko 16 proc. katolików, którym przewodzi kard. Marx, wierzy w Trójcę Świętą oraz w Boga osobowego. Jak mówić tu więc o jakimkolwiek wzorze dla pozostałego Kościoła?

Purpurat napisał ponadto w liście do „Tagespost”, że szalenie niebezpieczne są słowa kard. Marxa o podjęciu niezależnej od Rzymu decyzji w sprawie rozwodników w nowych związkach. Zdaniem Cordesa może wpłynąć to na destabilizację Kościoła świętego. Kardynał napisał, że kwestia, o którem mówił kard. Marx, z całą pewnością należy do kompetencji Stolicy Apostolskiej. Sprawa małżeństwa znajduje się przecież w centrum teologii, dlaczego nie da się łatwo oddzielić praktyki duszpasterskiej od nauczania. Chyba, że chce się po prostu zignorować słowa Jezusa Chrystusa oraz nauczanie Soboru Trydenckiego…

Kard. Cordes przestrzegł też, że swoisty „antyrzymski afekt”, jaki zaprezentował kard. Marx, jest destrukcyjny dla jedności wiary i stanowi niszczycielską siłę w Europie północnej.

Kardynał podkreślił wreszcie, że wiara Kościoła świętego musi wypływać wyłącznie z Pisma Świętego oraz z Magisterium. Zwrócił się w ten sposób przeciwko opinii bp. Bode, który sugerował zbyt daleko idące sugerowanie się doświadczeniami wiernych. 

pac/lifesitenews