Kard. Reinhard Marx, przewodniczący niemieckiego Episkopatu i jeden z biskupów najbardziej zaangażowanych w forsowanie nowinek teologicznych w sprawie małżeństwa, znowu zabrał głos na temat synodu. Tym razem przekonując, że zgromadzenie biskupów „musi otworzyć drzwi”. Dlaczego? Bo także Jezus nie „skazywał” ludzi, ale szukał sposobu na to, by zrozumieć ich w całej ich nędzy i ze wszystkimi ich słabościami.

Taką opinię kard. Marx przedstawił w miniony piątek podczas obchodów 39. Rocznicy śmierci kardynała Juliusa Döpfnera, które odbyły się w Monachium.

„Prawda i Ewangelia nie zmieniają się, ale są coraz głębiej rozumiane”- mówił Marx, dodając, że ten proces nie ma końca. Jest za to w jego ocenie zaburzany, gdy ludziom zdaje się, że wszystko już rozumieją.

Choć kardynał nie powiedział tego explicite, jest jasne, że mówił o sprawie rozwodników w nowych związkach żyjących z nowymi partnerami na sposób małżeński. Kierowany przezeń episkopat od dawna lobbuje na rzecz dopuszczenia ich do sakramentów, co oznaczałoby de facto uznanie aktywności seksualnej w związkach pozamałżeńskim za w niektórych przypadkach obiektywnie bezgrzeszne. Choć oznaczałoby to w ocenie wielu biskupów podkopanie dogmatu o nierozerwalności małżeństwa, pasterze z Niemiec twierdzą, że wcale tak nie jest i potrzeba jedynie pogłębienia dotychczasowego rozumienia małżeństwa.

„Chodzi o uwspółcześnienie Ewangelii, ale nie o jej zafałszowanie czy dopasowanie” – powiedział kard. Marx, przemawiając na wspomnianych obchodach w Monachium. Jego zdaniem należy tylko „na nowo wyłożyć sedno wiary”. Temu służą przecież właśnie synody i sobory.

Kilka tygodni temu przewodniczący niemieckiego episkopatu przyznał, że osiągnięcie na synodzie konsensusu w sprawie małżeństwa w kierunku, jakiego oczekiwaliby Niemcy, będzie szalenie trudne. To w dużej mierze dzięki bardzo jasnej postawie, jaką zajmują episkopaty Polski, innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz Afryki. Pomimo tego nie ulega wątpliwości, że kardynał nie rezygnuje. Może mieć przecież nadzieję, że nawet jeżeli nie uda mu się doprowadzić do oczekiwanych zmian w pełnym wymiarze, to ostateczne rozstrzygnięcia synodu będą na tyle niejednoznaczne, że pozostawią w tym temacie dość wolną rękę, umożliwiając dalszą pracę nad przeforsowaniem swojej wizji w Kościele powszechnym, a być może nawet i na wcielanie w życie niektórych odchodzących od Magisterium postulatów w Kościele niemieckim. 

P. Chmielewski