Holandia przez całe dziesięciolecia była epicentrum zepsucia moralnego. Także w Kościele katolickim. Zniszczono tam litrugię, przestano nauczać wiary, oddano się duchowi czasu. Dziś do kościoła chodzi co niedziela 1 procent Holenderów - to około 170 tysięcy osób w całym, 17-milionowym kraju. Kardynał Wilhelm Eijk w rozmowie z portalem "Life Site News" mówi, dlaczego to tego doszło - i gdzie leży nadzieja na odnowę.


Kanadyjski portal „Life Site News” przeprowadził wywiad z kard. Wilhelmem Eijkiem, arcybiskupem Utrechtu w Holandii. Rozmowa dotyczyła kryzys doktrynalnego, zaniku jasności nauczania w Kościele katolickim. Przyczyną rozmowy stał się artykuł, jaki w ubiegłym roku opublikował hierarcha w językach angielskim i włoskim, a dotyczący udzielania Komunii świętej protestantom. Z taką propozycją wystąpili wówczas biskupi Niemiec; rzecz zaakceptował ostatecznie papież. Dziś w wielu niemieckich diecezjach protestanci mogą przyjmować Eucharystię. Kardynał Eijk mówi, że ostro sprzeciwiał się tym pomysłom, obawiając się, że w Holandii również pojawią się głosy wzywające do podobnych działań. Przecież także w tym kraju jest bardzo wielu protestantów. Hierarcha mówi, że poprosił o interwencję i wyjaśnienie Ojca Świętego. Jak dotąd jednak publicznie nie wyprostowano tej kwestii.

W tym samym artykule kard. Eijk sprzeciwił się też tym niemieckim hierarchom, którzy zaproponowali błogosławienie homoseksualnych związków. Także tutaj nie było żadnej reakcji. W swoim tekście kardynał zacytował następujący passus Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię dsłoni "tajemnicę bezbożności" pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele”.

Jak podkreślił Eijk, ma nadzieję, że ów artykuł – do którego odwołał się wkrótce abp Georg Gänswein – przyczyni się do obudzenia wielu katolików i upominania się o czystość doktrynalną w Kościele katolickim.

Arcybiskup Utrechtu w styczniu 2018 roku prosił papieża o jasność nauczania w jeszcze jednym aspekcie: dopuszczalności udzielania Komunii świętej rozwodnikom w świetle adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. „Dzieje się tak, że Amoris laetitia nie mówi dosłownie, iż rozwodnicy w nowych związkach cywilnych, których pierwsze małżeństwo nie zostało uznane za nieważne, mogą otrzymywać Komunię. To nie idzie tak daleko. Ale na bazie kilku elementów i przypisu niektórzy ludzie uważają, że mogą uznać, iż jest to dopuszczalne” - powiedział. Kard. Eijk wskazał, że dziś szereg Konferencji Episkopatu uznał, iż rozwodnicy w nowych związkach mogą przyjmować Komunię, inne episkopaty uznały, że nie mogą, a jeszcze inne w ogóle nie zabrały głosu. „Cóż, to, co jest prawdą w miejscu A, nie może być fałszem w miejscu B” - podkreślił.

Hierarcha przyznał, że sam Ojciec Święty uznał za słuszną interpretację o dopuszczalności w niektórych przypadkach rozwodników w powtórnych związkach do Komunii, bez wymogu życia w czystości, o ile będzie tu odpowiedni proces towarzyszenia i rozeznawania duszpasterskiego. Uczynił to jednak w liście do biskupów Buenos Aires, a to nie jest w żadnej mierze element Urzędu Nauczycielskiego. To raczej papieska opinia, ale na pewno nie nauczania.

Kardynał wskazał następnie, co mogą w jego ocenie robić dziś zwykli wierni dla Kościoła. Wymienił cztery punkty:

- modlitwa

- częste przyjmowanie sakramentu Eucharystii

- życie zgodnie z Ewangelią, zwłaszcza z nauczaniem Pana Jezusa zawartym w Kazaniu na Górze

- pogłębiać wiarę i wiedzę o niej.

Te elementy, podkreślił hierarcha, pozwolą uczynić nas wiarygodnymi głosicielami wiary Chrystusowej.

Kardynał zachęcił w szczególny sposób do odmawiania różańca świętego. „Gdy odmawiamy cały różaniec, wszystkie tajemnice, rozważamy całe życie Jezusa Chrystusa i jego koniec, a także Wniebowzięcie Maryi, z ciałem i duszą, oraz Jej ukoronowanie. Tak naprawdę patrzymy na całe życie Jezusa oczami Maryi, rozmyślamy nad nim, rozważamy je. To wielka wartość dodana do tej medytacji nad życiem Jezusa – Jej własne oczy, Jej pomoc, Jej wstawiennictwo” - podkreślił.

Arcybiskup Utrechtu mówił też o holenderskich biskupach. „Gdy podróżuję do Rzymu jako biskup ludzie często myślą, gdy mnie widzą: O, tu idzie progresista! Taką mamy opinię, zrodzoną w latach 60. i 70., jako szczególnie progresywnej Konferencji Episkopatu. Ale w ogóle już tacy nie jesteśmy” - powiedział. Jak przypomniał, niedawno Holandię poświęcono Najświętszemu Sercu Maryi, zaaprobowali to wszyscy biskupi.

Dzisiaj w Holandii mało kto chodzi do kościoła. Kraj liczy 17 mln osób, z tego katolicy to już tylko 22 procent. Na msze chodzi co tydzień zaledwie około 170 tysięcy osób – 1 proc. holenderskiej ludności, a ok. 4 proc. wszystkich katolików… „Od czasu do czasu” chodzi do kościoła 17 proc. katolików – to i tak zaledwie 750 tysięcy ludzi. Jak mówi kard. Eijk, kryzys rozpoczął się w połowie lat 60. Jeszcze w 1965 roku wydawało się, że jest dobrze, ale nagle nastąpił przełom. Zniszczenie dokonało się w ciągu zaledwie sześciu lat – w 1971 roku wszystko było już rozstrzygnięte! Nagle w kościele zabrakło całego pokolenia młodych ludzi. Oni nie przekazali później swoim dzieciom wiary – i dziś Holandia to duchowa pustynia.

Są jednak znaki nadziei. I to bardzo ważne znaki. Gdy spojrzeć na młodych katolików chodzących do kościoła, to oni często poświęcają się na pełne 100 procent. Wiodą życie osobistej modlitwy, mają personalną relację z Chrystusem, często akceptują pełnię Nauczania Kościoła. Ich liczba nie jest duża, ale są pewnym zaczynem przyszłości. Taką mam nadzieję” - powiedział.

Jak dodał, pierwszą rzeczą, którą trzeba dziś zrobić, to wyprostować sytuację w Kościele, tak, by wierni znowu znali swoją wiarę. „Musimy zapewnić właściwą formację niewielkiej mniejszości, trzody, która pozostaje” - stwierdził. „Ewangelia, jak sądzę, jest dla wszystkich – ale właśnie teraz musimy skupić się na przywróceniu porządku we własnym domu” - uznał hierarcha. Jak dodał, bardzo ważna jest też rola imigrantów, którzy często są lepszymi wierzącymi od Holendrów. „Trzoda stała się mała, ale lepsza jakościowo, widać jedność” - podsumował kardynał.

Purpurat celebruje mszę świętą ad orientem. Jak podkreśla, nie oznacza to, że staje „tyłem do ludzi”. Nie. On stoi przodem do Chrystusa, patrząc na Pana, który jest obecny w sakramencie Eucharystii w tabernakulum. „Moim zdaniem można robić tak wszędzie” - podkreśla hierarcha. „Uważam, że to bardzo piękny sposób celebracji. Jest ubogacający” - stwierdził.

Według hierarchy kryzys wiary jest silnie powiązany z wielkim wybuchem indywidualizmu, który spowodował rozwój gospodarczy i bogactwo. Ludzie w Holandii polegają wyłącznie na sobie, robią coś razem z innymi tylko wówczas, gdy muszą – kiedy chodzi o sport czy kolektywny interes. Młodzi ludzie, indywidualiści, chcą odróżnić się od reszty, postrzegają siebie jako będących na piedestale. Chcą wybierać sobie wartości, religię, przekonania. W praktyce idą zazwyczaj za tym, co sufluje im opinia publiczna – media, sieci społecznościowe, reklama. Ale czują się autonomiczni – i tego pragną. Nie mają ochoty na nic, co jest transcendentne, co ich przekracza. „Większość Holendrów nie wierzy dziś w Boga osobowego. A jeżeli nie wierzysz w Boga osobowego, który jest Stwórca i który jest w istocie Ojcem nas wszystkich, nie wierzysz też, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga” - powiedział. Stąd autonomiczni indywidualiści uważają, że sami mają prawo kontrolować własne życie i śmierć – choćby poprzez eutanazję. To prowadzi do wytworzenia cywilizacji śmierci.

Na koniec kard. Eijk mówił o mszy świętej. Przyznał, że w Holandii zaczęto dokonywać zmian jeszcze przed Soborem Watykańskim II; w latach 60. intencją było improwizowanie przez całą mszę! Dziś jest jednak już dużo lepiej, choć wciąż nieidealnie. „To zaczęło się z nami. Mam nadzieję, że Holandia będzie też poniekąd punktem początkowym naprawy. Myślę, że jesteśmy na właściwej ścieżce, ale możemy wciąż zrobić dużo więcej” - zakończył hierarcha.

bb/LifeSiteNews