Czy Polacy będą tak bogaci jak Niemcy? Według ekonomisty Macieja Bukowskiego to możliwe. Mają na to szanse nasze dzieci i wnuki.

"Do 2050 r. może nastąpić pełna konwergencja siły nabywczej dochodów w Polsce z europejską średnią. Poziom dochodów będzie jednak wciąż o kilkanaście procent niższy niż w Niemczech. Poza tym polska waluta będzie nadal relatywnie słaba – w ujęciu nominalnym, jeśli będziemy wciąż posługiwali się złotym, albo realnym, jeśli przyjmiemy euro. Czyli siła nabywcza dochodów przeciętnej rodziny w Polsce będzie taka sama, jak zachodnich Europejczyków, ale tylko na naszym rynku. Zagranicą będzie niższa, a ta sama usługa tam kupiona będzie dla nas droższa niż w kraju. Ta różnica powinna zniknąć dopiero w latach 2060-70. Wtedy nawet nominalny dochód statystycznego Polaka powinien być na poziomie unijnej średniej" - powiedział Bukowski w rozmowie z "Plusem Minusem" "Rzeczpospolitej".

Według ekonomisty konieczne jest jednak "pilne podwojenie nakładów publicznych na szkolnictwo wyższe i naukę oraz sotwarzenie arunków organizacyjnych i fiskalnych pozycjonujących Polskę wśród krajów najbardziej atrakcyjnych dla działalności kreatywnej w skali Europy, a nawet świata".

Jak podkreślał Bukowski, trzeba stawiać między innymi na przemysł, bo nie ma kraju, który wzbogaciłby się, zaniedbując uprzemysłowienie. Potrzebujemy jeszcze 10-15 lat wzostu w obecnym tempie, by osiągnąć poziom produkcji przemysłowej per capita taki, jak na Zachodzie.

Ekonomista wskazuje, że w najbliższych latach nie tylko w Polsce rosnąć będzie rola usług, ale mimo wszystko trzeba rozwijać przemysł. "Nie znam kraju, który wzbogaciłby się tylko w oparciu o usługi, a więc uprzemysłowienie – rozumiane jako osiągnięcie wysokiej produkcji przemysłowej per capita – musi przyjść pierwsze" - powiedział.

bsw/rzeczpospolita.pl