Sąd Apelacyjny w Warszawie po analizie opinii biegłych lekarzy z Gdańska uznał, że Kiszczak może spędzić kilka godzin w sądzie mimo jego przypadłości zdrowotnych.

Sąd zwrócił uwagę, że lekarze nie zabronili udziału byłego komunistycznego genseka w rozprawie, a jedynie ocenili, że stan jego zdrowia może to „znacznie utrudnić”.

IPN nie ukrywa, że to jest drobny sukces na drodze do ostatecznego skazania Kiszczaka za wprowadzenie stanu wojennego. – Przyjąłem z zadowoleniem to postanowienie. Borykamy się z tym od dawna, podnosimy te same argumenty, już od ponad roku trwa batalia, żeby doszło do prawomocnego skazania Kiszczaka – mówi „Naszemu Dziennikowi” prokurator Bogusław Czerwiński z IPN.

Temu postanowieniu sądu sprzeciwił się obrońca Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski, zapowiadając wniesienie zażalenia. – Moim zdaniem, pan Kiszczak nie jest zdolny do udziału w rozprawie – podkreślił.

Jeżeli sąd odrzuci jego zażalenie, wówczas dojdzie do wyznaczenia terminu rozprawy apelacyjnej. – Myślę, że to będzie szybki termin, ponieważ nie ma na co czekać, w opinii biegłych raczej nie było prognoz pozytywnych co do poprawy stanu zdrowia pana Kiszczaka – mówi nam Barbara Trębska, rzecznik sądu apelacyjnego. Sąd jednak musi zapewnić odpowiednie warunki na rozprawie. – Są to warunki dotyczące zapewnienia mu bezpieczeństwa zdrowotnego w sądzie, typu karetka, lekarz, gdyby się wydarzyło coś zagrażającego jego zdrowiu, jakiś stres, żeby była niezwłoczna pomoc – mówi sędzia.

Wśród tych warunków jest także ten wykluczający udział publiczności i mediów, żeby negatywnie nie oddziaływały na Kiszczaka.

MT/Nasz Dziennik