Wczoraj media informowały o tym, że znaleziony w szafie Kiszczaka list, w którym generał pisze o ks. Popiełuszce, był skierowany do anonimowego odbiorcy. Jednak jak się okazuje, adresatem listu był... Jerzy Urban!

Taką sensacyjną wiadomość podaje dr Milena Kindziuk, która dokonała analizy dokumentów w archiwum IPN.

- Zachowało się 5 stron tego listu. Brakuje strony tytułowej, stąd nie był znany adresat, a w liście nie jest on wymieniany imiennie. - pisze Kindziuk

- Jak wynika z listu, najbardziej ukłuły go stwierdzenia Urbana, że to nie on, jako rzecznik rządu PRL, przekazywał społeczeństwu fałszywe informacje po śmierci ks. Popiełuszki, gdyż takie instrukcje otrzymywał z MSW. W ten sposób Urban sugerował, że to nie on „chciał ukryć tę zbrodnię przed opinią publiczną” oraż że to nie on „pomagał SB zacierać jej ślady”, a tylko przekazywał informacje, które otrzymywał na ten temat z MSW. Gen. Kiszczak broni wizerunku ministerstwa, którym kierował i pisze do Urbana: „Pan zawile się tłumaczy, że takie informacje otrzymywał z MSW, potwierdzając niejako tym samym nieprawdziwy i prowokacyjny zarzut ” zacierania śladów czy manipulacji. - pisze dziennikarka.

"Szliśmy w jednej drużynie… wzajemnie szanowaliśmy się." - tymi słowami kończy się list.

Teraz „zajmuję się własnymi rozlicznymi kłopotami, sądami, stąd bardzo rzadkie nasze kontakty. Wierzę jednak, że wszystko między nami powróci do normy. Ściskam dłoń”.

kz/wpolityce.pl