Formularz mówi o trzech rodzajach zaangażowania w pracę i współpracę z tajnymi służbami. Ewidentnie sprawa sędziego Iwulskiego zamyka się w kwestii służby w Wojskowej Służbie Wewnętrznej. Był podoficerem, później oficerem rezerwy WSW” - wyjaśniał prof. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego.

W programie „Minęła 20” Cenckiewicz rozmawiał na temat szokujących dokumentów na temat p.o. I Prezesa Sądu Najwyższego, sędziego Jerzego Iwulskiego, które sam dziś ujawnił za pośrednictwem internetu (więcej TUTAJ). Podkreślił, że Iwulski był oficerem komunistycznej wojskowej bezpieki.

Jak się okazuje, w oświadczeniu lustracyjnym sędzia stwierdził, że nigdy ze służbami nie współpracował. Prof. Cenckiewicz na antenie TVP Info zaznaczył, że z dokumentów odkrytych w IPN wynika, że pierwsze pół roku Iwulski spędził w Ośrodku Szkoleniowym Wojskowej Służby Wewnętrznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, po czym przez pół roku znajdował się w Oddziale Wojskowej Służby Wewnętrznej – komunistycznej wojskowej bezpieki w Krakowie. Następnie rozpoczął pracę w krakowskim sądzie i przeniesiono go do rezerwy.

Jak zaznaczał prof. Cenckiewicz:

Sytuacja, w której kapitan szkolony przez WSW jest I prezesem SN, to jest naprawdę sytuacja analogiczna do krajów, do których nie chcielibyśmy być równani, a które w literaturze międzynarodowej podaje się za przykład anormalności”.

Dodawał też, że są głosy, wedle których niemal każdy po skończeniu studiów trafiał do ośrodków szkoleniowych WSW. Jak było naprawdę?

To oczywiście głosy, które obrażają naukę i to, co wiemy o strukturach bezpieczeństwa komunistycznego aparatu represji. To nie były zwykłe szkoły. Do tych ośrodków kierowano ludzi obserwowanych już często na studiach, których wyselekcjonowano. Ale oczywiście, zdarzały się sytuacje, że Bogu ducha winni w ramach służby lądowali w takim ośrodku i nie mieli potem z tym nic wspólnego”

-zaznacza Cenckiewicz.

dam/TVP Info,PAP