"Aktorzy i ja dostajemy teraz listy z pogróżkami. To protesty ludzi, którzy nie odróżniają Doroty Segdy od siostry Faustyny i chcą spowiadać się u bohaterów Plebanii. Mówią mi, że jestem Żydem, tęczowym pedałem, porno-Klatą, piszą niestworzone rzeczy. W rezultacie dzwoni do mnie babcia i mówi: „Wy tam podobno kopulujecie w teatrze”. To, co się dzieje, to paranoja” - mówi w rozmowie z RMF Jan Klata, dyrektor Starego Teatru w Krakowie.

O dyrektorze krakowskiego teatru zrobiło się szczególnie głośno dwa tygodnie temu, kiedy to jeden ze spektakli został przerwany przez widzów. Ich sprzeciw ponoć spowodowała scena seksu w przedstawieniu. Pojawiły się okrzyki: „Hańba, to jest teatr narodowy!”.

Sam Klata jest zdziwiony takimi reakcjami. Mówi, że od dwóch tygodni mamy do czynienia z medialną paranoją. „Dwa tygodnie temu mieliśmy okazję obcować z tak zwaną spontaniczną reakcją kilkunastu osób, które przypadkowo zupełnie zabrały ze sobą gwizdek, żeby spontanicznie zademonstrować przeciwko - jak to nazwano - kopulacji na scenie, co było delikatną sceną erotyczną i potem z tego wydarzenia... To wszystko rosło z dnia na dzień” - mówi dyrektor krakowskiego teatru w rozmowie z Konradem Piaseckim.

Klata ubolewa także nad tym, że w internecie piszą o nim Żyd, tęczowy pedał, chazar, pornoklata. „Z rzeczywistością na scenie ma to niewiele wspólnego” - komentuje. Dyrektor teatru poddaje w wątpliwość spontaniczność tego, co wydarzyło się podczas spektaklu. „To było na dowolnie wybranym, przypadkowym kompletnie spektaklu, na dwa dni przed rekonstrukcją rządu. I to jest pytanie o polityczny podkład tego...” - mówi w rozmowie z RFM FM.

Całość obszernej rozmowy Konrada Piaseckiego z Janem Klatą TUTAJ.

MBW/RMF FM