Nie będę tu pisał o bohaterach, jak dyrektor Jan Nowak-Jeziorański. Ani o słynnym zbrodniarzu Józefie Światło, który w RWE wydał swoich kolegów z ubecji i partii. Powstały o nich książki. A to tylko felieton, z czym osobiście kojarzy mi się 60 rocznica  założenia RWE, za amerykańskie pieniądze, w celu brużdżenia ZSRR na terenach wyzwolonych od prawdy, prawa i sprawiedliwości.  „Głos Wolnej Polski” z RWE dawał nadzieję, że kiedyś to się skończy. I owszem, skończyło się w trzech czwartych. Została jedna czwarta do końca okupacji. Gwałt krasnoarmiejski  na polskiej duszy pozostawił pokolenia bękartów.  Przeciwko nim powstają dzisiaj media niezależne, jak RWE powstała przeciwko propagandzie komuny.

Jaka byłaby dla mnie dziś wolna Polska? Przede wszystkim  wolna od publicznego kłamstwa. Od kogo należałoby więc Polskę  wyzwolić? Trzeba wymienić znanych podejrzanych, poczynając od góry, od Igora Ostachowicza, który mąci obywatelom w głowach, jako szef propagandy rządu Donalda Tuska. Uprawia gwałt na umysłach tumanów. Wyzwolić od Adama Michnika, który myśli, że mu wolno realizować własny projekt Polski przez manipulacje gazety wyłudzonej od Solidarności. Uprawia gwałt na ideałach wielkiego ruchu narodu. Od Adama Pieczyńskiego, który uważa, że robi telewizję informacyjną TVN24. Dopuszcza sie gwałtu na zasadach rzetelnej informacji. Wymieniłem tylko najpilniejsze porządki. Uwolnić od nich to nie znaczy wygnać. Niech sobie między nami dożyją na rencie dla niepełnosprawnych etycznie publicystów.
 
Uwolniłbym również od Tomasza Lisa, lecz nie całą Polskę, a jedynie polską telewizję. Niech zamieni się z Jerzym Urbanem i robi tylko tygodnik. Zaś Urban niech ma program w telewizji „Jerzy Urban na żywo”. Skąd taki perwersyjny pomysł? Jerzy Urban daje przykład, czy i kiedy z głębi duszy promieniuje na świat piękno, a Tomasz Lis, jak chowa się brzydota. Wyeksponować Urbana, schować Lisa i ta prawda wyzwoli telewidzów. Urban jest potretem Doriana Greya, który Lis maluje sobie pracą w propagandzie. A kto nie pamięta powieści Oskara Wilde’a przypomnę, że piękny i młody Dorian źle prowadził się bez szkody dla urody. Jednak wszystko odciskało się na magicznym portecie schowanym na strychu. Któregoś dnia dandys musiał spojrzeć na obraz swej duszy.  I zaszła zamiana. Portret wypiękniał a Lis - cały Urban.
 
Czy nie za dużo jadu? spytasz Czytelniku, przy podniosłej okazji rocznicy Głosu Wolnej Polski ale także Konstytucji 3 Maja. Nie. Jadu jest w sam raz. Tak toczy się świat. Najpierw coś się wydarza. Potem zdrada i kłamstwo. A nadzieja umiera ostatnia.

eMBe/Sdp.pl