Czegóż to się nie dowiedziałem o sobie w ostatnich tygodniach. Opinie są sprzeczne: część obelżywa, część wyrozumiała, jeszcze inne pochlebne. Kto ma rację? Każdy swoją, ponieważ ją stworzył. Ciągle powtarzam, że nie ma jednej prawdy.

 

Felieton „Głos ludu”, który wywołał awanturę, napisałem dwuznacznie. Chciałem uzyskać efekt mieniących się rysunków znanych z psychologii: raz widać jeden obraz, po czym drugi. Nie zmienia się tylko układ linii. Materia jest ta sama. Co zatem się zmienia? Forma poznawcza, którą rzutujemy z umysłu na rysunek.

 

W felietonie przedstawiłem podpalenie wozu transmisyjnego TVN pod pomnikiem Romana Dmowskiego przy okazji Marszu Niepodległości. Po realistycznym opisie sytuacji zmieniłem język na właściwy krytyce filmowej, w tym na język mitu. I uprzedziłem o tym. Zakończyłem metaforą ofiary z łupu zdobytego na wrogu a złożoną na ołtarzu ojca narodu w rocznicę jego triumfu. Dołączyłem apel o namysł kolegów nad tą wizją. Cały felieton zacząłem potępieniem przemocy wobec dziennikarzy. Raz widać naganę ataku na media, ale drugi raz potępienie kłamliwej telewizji. Każdy zobaczy to, co chce zobaczyć bardziej. Trzeba pewnego wysiłku, by dojrzeć również drugi obraz.

 

Co powoduje, że widzimy raz jedno a raz drugie, chociaż nic nie zmienia się w oglądanym przedmiocie? W tym wypadku są to sympatie polityczne. Miłośnicy lub klienci elity władzy, nie mówiąc już o piechurach z frontu propagandy – boją się, że lud dopadnie ich za kłamstwa. Biją więc na alarm jakobym wzywał do łamania prawa. Zaś przeciwnicy establishmentu III RP polubią wizję potępienia propagandy, ale ochraniają grzeszną radość - naganą przemocy wobec mediów podaną na początku tekstu.

 

 

Wpływ na odczytanie felietonu ma też stopień uczulenia na ideę narodu, z wielu przyczyn.
A co myśli sam autor: palić, czy nie palić? Nie palić wrogich mediów, ale zakładać własne. I ostrzegać, do czego prowadzi pogłębianie podziałów w społeczeństwie. Elita władzy III RP wypycha kogoś poza system a potem skarży się, że ten wypchnięty myśli antysystemowo i ma wywrotową wyobraźnię. Nonsens! Lepiej, aby media były otwarte dla rzeczników wszystkich głównych nurtów w społeczeństwie. Wtedy będzie mniej radykalizmu.

 

 

Nie tylko polityka wpływa na to, co widzimy w świecie, albo w tekstach. Wpływ ma także zwykły interes materialny. Wysokość kredytu do spłacenia wydaje się wprost proporcjonalna do poziomu konformizmu. Słuchasz takiego godnego moralistę a widzisz dłużnika. Znaczenie ma także osobista historia. Zaglądasz do artykułu, gdy trzeba by do teczki. Ważne jest miejsce pracy. Jeśli wyłamiesz się, to wylądujesz na bruku. A co z seniorem środowiska, który już nic nie musi, ma zaszczytną pozycję i głowę na karku? Musiałby zrewidować swój życiorys, żeby dojrzeć dwuznaczności III Rzeczpospolitej. To wymaga ryzyka i wielkiej energii, ale z całym szacunkiem, jest na to za stary. Widzi więc obraz jednostronny i ubarwia swymi obsesjami.

 

Krytycy elity władzy III RP też mają osobiste motywy. Mówią „Polska” a myślą, czy jest dla nas dobre miejsce w kraju? Wołają „prawda” a pragną lepiej wypaść. Spluwają „GW”, a po cichu zazdroszczą kolegom refleksu sprzed ponad 20 lat.

 


Po obu stronach są także anioły w ludzkiej skórze. O ich psychologii nic mi nie wiadomo.

 


Bądźmy bardziej podejrzliwi wobec siebie. Niech nam się nie wydaje, że mamy rację tylko dlatego, że tak nam się wydaje. Szukajmy ukrytych motywacji. Literatura, religie, filozofia i wreszcie psychologia pełne są ostrzeżeń, że jesteśmy podstępni wobec bliźnich nawet o tym nie wiedząc. A najbardziej podstępni jesteśmy - wobec siebie samych. Dotyczy to wszystkich ludzi. W wypadku dziennikarzy ma tysiąckrotnie większe skutki przez masowy przekaz. To nie są rzeczy trudne do pojęcia. Może je zrozumieć Kamil Durczok, Monika Olejnik, Andrzej Morozowski, Magdalena Łaszcz, ba! nawet - Maciej Knapik.

 

Chyba, że jest gorzej. „Powszechna umiejętność czytania zaszkodzi z czasem nie tylko pisaniu, ale i myśleniu”, ostrzegał już Nietzsche.

 

Sdp.pl