Niczego bardziej Polska nie potrzebuje, niż przykładu dla świata, że doszedł do władzy mściwy rząd nacjonalistów ze skrywaną skłonnością antysemicką. Niczego ten rząd tak nie pragnie, jak kolejnej awantury z liberalnym środowiskiem twórczym. Nie widzi też lepszego sposobu przetarcia drogi do hollywoodzkiego filmu o heroizmie Polaków w II wojnie światowej, niż uderzyć w najsłynniejszego w świecie i najzdolniejszego reżysera pochodzącego z Polski.

   Roman Polański mógłby pomóc w tym bardzo trudnym przedsięwzięciu bo był i jest Polsce życzliwy, nawet w odniesieniu do Holocaustu. Mógłby nakręcić film według jednej z książek J. T. Grossa. Z jego talentem byłby sukces murowany, Oskar prawie pewny. Ale nie korzysta z okazji. Przeciwnie, zakończył swego „Pianistę” koncertem fortepianowym Chopina, triumfem polskiej kultury nad Niemcami nazistowskimi.

   Takich przyjaciół trzeba na rękach nosić. Takim artystom warto wiele wybaczać. Swą sztuką czynią życie wielomilionowej publiczności piękniejszym lub ciekawszym. Płacą za to nieporządnym życiem szukając granic ludzkiego doświadczenia. A spłacają dług moralny wobec społeczeństwa oryginalnymi dziełami wysokiej jakości. W „Chinatown” jest przecież wątek nie tylko pedofilii ale też kazirodztwa oraz przeniesiony osąd tych wykroczeń, symboliczna kastracja głównego bohatera (Jack Nicholson) przez kogo? – samego Romana Polańskiego w roli zbira! Widocznie sumienie musiało mu ciążyć. Tak powstają często arcydzieła.

   Ale od czego mamy młodych, zdolnych, ambitnych polityków. Zapotrzebowanie rządu na celnego samobója spełnił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zwrócił się do Sądu Najwyższego o kasację wyroku sądu niższej instancji, który zapobiegł ekstradycji Romana Polańskiego do Stanów Zjednoczonych. Minister powiada: „Czy to znaczy, że wybitny artysta może dopuszczać się gwałtów, innych ciężkich okrutnych przestępstw, a zwykły Kowalski ma być surowo karany?” Uważa, że prawo jest równe dla wszystkich. Równe, jak w Ameryce i jest to przykład godny naśladowania, dodał.

   Kto w tych surowych słowach słyszy ślepą Temidę, słyszy dobrze. Trzeba być ślepym żeby to powiedzieć. A kto też usłyszy przymilanie się populisty do ludzi bez talentu, czy osiągnięć życiowych - chyba się nie pomyli. Duża część elektoratu p. Ziobry będzie mu za to wdzięczna.

   A sprawa jest złożona. 13-letnia dziewczynka, z którą reżyser miał stosunek wcześniej była deprawowana. Miało to miejsce 40 lat temu. Jest teraz dorosłą kobietą. Wybaczyła reżyserowi. Wydaje się, że otrzymała od niego odszkodowanie. A Polański  żałuje swego występku. Wyraził skruchę. Ma 82 lata. Jest przyjacielem Polski w raczej nieprzyjaznym świecie filmu. Przetrwał w Polsce Holocaust i jest coś sympatycznego, że także obecnie Polska chciała go chronić. Bez miłosierdzia nie ma sprawiedliwości.

   Żydowskie pochodzenie reżysera nie wpłynęło na akcję ministra rządu PiS. Jednak ten motyw może mu zostać przypisany przez niechętnych ludzi zagranicą. Nie takie ich hucpy żeśmy oglądali.

   Zbigniew Ziobro pełni podwójną funkcję. Jako prokurator generalny musi zajmować się ściganiem przestępców. Jako minister jest politykiem. Powinien więc uwzględniać cały kontekst tej sprawy w tym korzyści i straty dla kraju i rządu. Niech myśli o tym na przyszłość. Teraz jest za późno, wniosek został złożony. Pozostaje liczyć na rozum Sądu Najwyższego. 

Krzysztof Kłopotowski

sdp.pl