- Według pani poseł dr hab. Krystyny Pawłowicz, a także niektórych innych "intelektualistów" reprezentujących... określony sposób myślenia, jak na przykład znanego, uważającego się za katolickiego, publicysty redaktora Tomasza Terlikowskiego - kobietą jest tylko ta osoba, która ma kobiecy genotyp i wygląda jak kobieta – oznajmił poseł Ruchu Palikota. - A więc nie ma prawa być kobietą, kto nie ma zestawu chromosomów XX – przekonywał polityk. - Jednak to nauka, a za nią prawo rozstrzyga, że ostatecznie płeć człowieka określa się poprzez jego psychiczną tożsamość płciową. Tożsamości psychicznej nie da się zmienić. Ona po prostu jest w nas. Jeśli czujesz się kobietą, nikt żadnymi metodami nie przekona cię, że jesteś mężczyzną. Wiem, że kobietą jest każdy, kto ma kobiecą duszę – przekonywał. Problem jest tylko taki, że nauka nie wypowiada się na temat duszy, a ateiści zazwyczaj nie uznają jej istnienie. Trudno więc zrozumieć, co Anna Grodzka miał na myśli mówiąc o kobiecej duszy i jej naukowym poznawaniu.

- Nie jest tak, że genitalny lub cielesny punkt widzenia przeważa nad racjonalnym i uzasadnionym naukowo-humanistycznym poglądem o istocie człowieka – mówił Grodzka. I dalej nie wyjaśniał, co nienaukowego jest we współczesnej genetyce, i dlaczego ideologia genderyzmu ma być bardziej naukowa od biologii. - Dla mnie dziwne jest także, że niektórzy ludzie, którzy określają się jako katolicy, dla definiowania płciowości człowieka używają argumentów prymitywnie biologicznych, żywcem przeniesionych ze Związku Radzieckiego połowy ubiegłego wieku. Zawsze wydawało mi się, że dla człowieka wierzącego w Boga prymat duszy nad ciałem jest oczywisty, a miłość i tolerancja jest zasadą. Jestem pewna i nie dlatego, że wierzę, ale po prostu dlatego, że - mówiąc to samo innymi słowami - wiem, iż psychika człowieka osadzona w jego ciele jest istotą człowieczeństwa każdej osoby, a godność człowieka i jego podmiotowość niezbywalna. Kobietą jest więc każda osoba, która czuje się kobietą – oznajmił Grodzka.

A ja postuluje, by iść jeszcze dalej i oznajmić, że o tym, czy ktoś jest człowiekiem nie decyduje to, czy ma ludzkie geny i wygląda jak człowiek, ale to czy czuje się człowiekiem. I jeśli ktoś czuje się słoniem, to domagam się, by wpisywać mu to w dokumenty, bo na pewno ma on słoniową duszę, i tylko ludzie naprawdę nie dostrzegający prymatu duszy nad ciałem mogą tego nie dostrzegać...

Tomasz P. Terlikowski