Ostatnie pożegnanie ojca Jana Góry. Ojciec Jan został pochowany na Polach lednickich.

- Jak to jest, że ja nie mając dzieci, mam przecież dzieci i to często mam je bardziej niż ci, którzy je mają. Jak to jest, że nie mając dzieci ze względu na Chrystusa, mam je również ze względu na niego (…) Stale odwołujemy się do siebie i na siebie powołujemy, ja na nich oni na mnie. Cieszymy się jeśli znajdujemy coś ze swego u drugich. Kiedy mój świat staje się ich światem (…) Przez nich uczę się co znaczy być ojcem - przytaczał słowa o. Góry abp Gądecki.

Z kolei o. Paweł Kozacki, prowincjał polskich dominikanów podkreślił w homilii, że o. Jan wielokrotnie mówił, że "chce totalnie należeć do Chrystusa".

- Że chce być cały jego, chce, żeby Chrystus przeniknął jego życie, przeniknął jego działanie, żeby Chrystus był w nim. Można powiedzieć, że życie o. Jana to było dążenie do tego, by powtórzyć za św. Pawłem "żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus" - mówił o. Kozacki.

Na ręce prymasa Polski skierowany został list z watykańskiego Sekretariatu Stanu. Jak napisał abp Angelo Becciu, papież Franciszek "z głębokim żalem przyjął wiadomość o nagłej śmierci ojca Jana Góry".

- O. Jan Góra zainspirowany przez św. Jana Pawła II i z jego błogosławieństwem, zapoczątkował dzieło Ruchu Lednickiego, które jest ukierunkowane na budzenie w ludziach żywej wiary, zacieśnianie osobistej więzi z Chrystusem i na formację do dawania świadectwa nie tylko we wspólnocie Kościoła, ale również na forum polityki, kultury, ekonomii i szeroko pojętej cywilizacji - napisano w liście.

Z kolei premier Beata Szydło napisała w swym liście, że o. Góra był człowiekiem "charyzmatycznym i niekonwencjonalnym".

- Silny, odważny i pełen energii, ale także ciepły i życzliwy wobec każdego, kto zwątpił i stracił nadzieję. Potrafił poruszać tysiące, a jednocześnie mówić, tak, że każdy z tych tysięcy czuł się wyróżnionym - zaznaczyła.


kz/niedziela.pl