"Na koniec chcemy zaapelować do Was wszystkich o świadome i odpowiedzialne bycie z KOD i w KOD. Teraz będziemy postrzegani już nie tylko jako ruch społeczny, ale też jako uczestnik obrotu prawnego, podlegać będziemy wszechstronnej kontroli" - pisano w oświadczeniu Komitetu Obrony Demokracji po zarejestrowaniu tego stowarzyszenia w marcu 2016 r. Dokonał tego Sąd Okręgowy w Warszawie. Wpisu dokonano pod numerem Krajowego Rejestru Sądowego: 0000604562.

„Na koniec”? Czyżby początek ruchu zapowiadał finisz jego działalności? Bo dalej było „Uczestnik obrotu prawnego” i „podleganie wszechstronnej kontroli”-co zostało z tej tak śmiałej deklaracji? Czy nie była ona na wyrost? Czy potwierdzała w pełni przejrzyste działania? A co teraz mamy?

Każdy, kto słyszał wypowiedzi Mateusza Kijowskiego w dn. 05 stycznia 2017 r. musiał być, co najmniej, bardzo zaskoczony. Jak to? Takie oświadczenia tego ruchu na początku, pardon „koniec” już na początku, a tu tłumaczenie się z jakichś tajemniczych faktur? A kto je ujawnił? Wolne media przecież. Tak, wolne w pełnym tego słowa znaczeniu. I to jakby na złość protestującym posłom opozycyjnym w sali plenarnej Sejmu. Po co wykrzykiwać, że walczy się o wolne media, jak wyraźnie widać, że tym mediom-jak na razie-zagraża?

Czytając wyjaśnienia lidera KOD, czy widząc jego wypowiedzi w telewizji oczywistym jest, że uwierzył w swoją wielkość, nieomylność i misję dziejową. Stąd zarzuty jednego z członków: „Kompletnie zbojkotował zarząd i jego uchwały. Celowo, będąc jedynym upoważnionym, nie zwoływał posiedzeń, czym łamał postanowienia statutu. Łamał je także notorycznie forsując własne pomysły bez konsultacji z zarządem głównym, który zgodnie z naszym statutem, jako jedyny jest upoważniony do reprezentowania stowarzyszenia na zewnątrz”.

Tak mówią teraz ci, którzy w sposób bałwochwalczy śpiewali swojemu szefowi: „przez miasta i wioski prowadź nas Kijowski”.

No i prowadził, prowadził i...doprowadził. Nietrudno odgadnąć, że od początku tej działalności był fałsz. Fałszem była sama nazwa „komitet obrony demokracji”. Bo gdy się podnosi takie sztandary, to trzeba ją zachować u siebie. A w KOD tego nie było od samego początku. Potem ta naciągana sprawa z nadętą i nad miarę wykazywaną koniecznością obrony Trybunału Konstytucyjnego. A właśnie, ten watek jest bardzo ciekawy, bo pokazuje jak KOD przedłużał poprzednie manipulacje (p)oważnej (o)pozycji z tymże Trybunałem związane. Bo przecież cała sprawa zaczęła się od pomysłu by zdobyć w nim większość, i to w sposób dokładnie niedemokratyczny. Bo przecież po przegranej w wyborach prezydenckich (p)oważna (o)pozycja chciała blokować uchwalane przez większość sejmową ustawy poprzez „swoich” sędziów, czyli tych partyjniackich, związanych z (p)oważną (o)pozycją. Tu po raz pierwszy rzucono demokrację na kolana. To hasło „nas nie interesują wybory i decyzja narodu-suwerena, to nasza partia poprzez „swoich” sędziów będzie narzucać swoją wolę”. Mniejszość przeciwko większości? Ależ tak. Czy to jest demokracja? Przede wszystkim to jest lekceważenie dla wyborców. Wszystkich. I tych głosujących za partią, która wygrała i za tymi które przegrały. A na lekceważeniu daleko się nie ujedzie! Nie pomogą apele do władz Unii Europejskiej, wzywanie Komisji Weneckiej. Czy spotkania, w tym lidera KOD, z szefami UE. Czy Państwo widzieli, jak w kraju okazywało się lekceważenie politykom zwycięskiej partii, a za granicą jak w sposób w pełni służalczy witało się, schylając nisko głowy! Zaraz, zaraz, Czy my jeszcze jesteśmy suwerennym państwem i suwerennym narodem? I jakoś nikt w Polsce nie protestował przeciwko tak bezczelnej mistyfikacji. Ciekawe, co tak naprawdę myśleli ci szefowie Unii? Niech mówią, co chcą, ale nie mieli prawa do lekceważenia w ten sposób polskiego suwerena? I to wszystko w zgranym opakowaniu: „obrony demokracji w Polsce”-gdy się podważa się podstawy tejże demokracji, „obrony Trybunału Konstytucyjnego”, gdy się podważa zasady jego działania, „obrony wolności w Polsce”, gdy występując w taki sposób (właśnie-w taki sposób o czym za chwilę więcej) tę wolność się przede wszystkim lekceważy.

Ktoś teraz powiedział, że ten KOD, ta „czapka została wymyślona”? A wiele na to wskazuje. Szkoda, że ten ktoś nie uzupełnił, kto to wymyślił? Bo to jest najważniejsze pytanie, a na które nie ma odpowiedzi?

O jaki sposób występowania lidera Mateusza Kijowskiego chodzi? Przede wszystkim to tłumaczenie się jako dłużnika? Krążenie, niepewność, a przede wszystkim brak przyznania się do zawinienia. Tak jak u Lecha, byłego prezydenta. To byłoby remedium i pokazanie twarzy. Nic dziwnego, że głosy zwykłych członków i wspierających KOD są tak rozpaczliwe. Rozpaczliwe?

Wniosek o rejestrację stowarzyszenia KOD złożył 2 grudnia 2015 r. Wtedy zebrani, na czele z Mateuszem Kijowskim, przyjęli uchwałę o utworzeniu stowarzyszenia, statut oraz powołali tymczasowe władze (Zarząd Główny i Komisję Rewizyjną) oraz Komitet Założycielski.

Komitet Obrony Demokracji początkowo był grupą na Facebooku, którą założył Mateusz Kijowski. Dziś należy do niej blisko 60 tys. osób. Organizacja zaczęła od grudnia organizować demonstracje w obronie demokracji - m.in. Trybunału Konstytucyjnego, wolnych mediów czy ostatnio Lecha Wałęsy.
Organizował spotkania pod hasłem: "My - społeczeństwo. My - 'Solidarność'. My - naród!".
To miał być na wskroś ruch obywateli, wolnych obywateli w wolnym kraju. Przynajmniej takie były założenia i tak wielu w to uwierzyło.

O KOD na stronie „sdp.pl” pisałem wiele razy w 2016 r.: KOD fałszowania demokracji 28-02-2016, KOD antydemokracji i anarchii na ulicach 20-03-2016 , Co robi Konstytucja RP w kiosku ? 08-04-2016, Totalna sprzedaż Polski za unijne srebrniki? 17-04-2016, KOD bycia wieszczem i walenia w demokrację 12-07-2016, Znów duch dyktatury na horyzoncie?! 21-08-2016, Pełzające żonglowanie prawem 12-09-2016, Opluwanie tego, czego się samemu nie zrobiło! 04-10-2016, Pełzające rozwalanie demokracji, zamiast realnej opozycji? 28-10-2016, Pewne grupy, pewne kręgi...16-11-2016.

Bo pełno było informacji i rozmów o tym ruchu w mediach. Mogło się mieć wrażenie, że ta właściwa opozycja to właśnie KOD, a nie demokratyczne partie, tworzące demokratyczną opozycję. Ale od opozycji należy wymagać dużo więcej niż pokrzykiwania w Sejmie i jeżdżenia do Brukseli, czy Strasburga ze skargami. Bo to nie tylko brzydko pachnie, ale i niewiele da. Jak łatwo można zresztą zauważyć.
A teraz co? Niestety wykorzystano zapał społeczny, wolę samych ludzi do naprawienia własnego kraju, chociaż niekoniecznie drogę zgodną z prawem i gdy w rzeczywistości się ją lekceważy, chce się pominąć głos tych, którzy głosowali. Czyli na głos suwerena.

I w ten sposób lider KOD zadał największy cios demokracji. Niestety, po tych ostatnich wydarzeniach w pełni uzasadniony jest zarzut, iż był to (tak piszę w czasie przeszłym) zamach na demokrację. I uzasadniony jest inny zarzut, iż był to właściwie Komitet Obalania Demokracji. A nie jej wzmacniania, czy obrony demokracji, bo o tym nie da się przecież mówić w świetle tego, co się ostatnio stało i wydało.

Nie wiemy jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy. Czy te 91 tys., które wystawiono i z czym stoi Pan Mateusz, to było za faktycznie i realnie wykonane czynności przez spółkę? Czy i w tym wypadku jest to zwykłe naciąganie? A jeśli tak, to musi to być odpowiedzialność karna.

Fałszywy zamach na demokrację, musi się tak zakończyć. Choć próbowano ją powalić na kolana: zawód członków KOD w styczniu 2017 r., to nie oznacza, że wszyscy obywatele mają się od razu poddać. Lekcja jaka z tego płynie, to stwierdzenie, że cały czas mamy „demokrację w drodze” i jeszcze wiele przed nią wiraży. W Polsce jest wiele konfliktów. Co się robi przed ostrym wirażem? Zwalnia się i zastanawia jak jechać dalej: ostrożnie i z pełną uwagą dla tego jak się kieruje.

I przestańmy się straszyć kryzysowym 2017. Lepiej niech politycy wszystkich partii i tej rządzącej i opozycyjnych zastanowią się jak się dogadać, w ramach demokratycznych instytucji, a nie ich usidlenia. Demokracja ma jedno do siebie. Nie można jej „usidlić”, bo wtedy...nie jest to już demokracja. I to właśnie powinno dawać bardzo wielu do myślenia, gdziekolwiek na mapie politycznej się oni zajmują, czy jaki ruch obywatelski chcieliby stworzyć.

Andrzej Dramiński/sdp.pl