Donald Tusk oficjalnie został szefem Platformy Obywatelskiej w miejsce ustępującego Borysa Budki. - Wróciłem, jak powiedział Borys Budka, na 100 proc.(…) Wróciłem także dlatego, że stanowicie zespół naprawdę niezwykłych ludzi - mówił Tusk do polityków Platformy. 

- Chcę wyraźnie powiedzieć, że mam swoje lata, naoglądałem się tej polityki, uczestniczę w niej od końca lat 70. Naprawdę jesteście unikatowym zespołem ludzi dobrej woli. Każdy ma ambicje, aspiracje, swoje przegrane i wygrane - mówił Tusk.

- To, co mnie tutaj spotkało, począwszy od decyzji Borysa Budki, to było mocniejsze niż wszystkie moje osobiste potrzeby ruszenia z powrotem do walki, bo dało mi wiarę, że mogę pracować z ludźmi, którzy naprawdę chcą zrobić coś dobrego, zupełnie nie patrząc na swoje interesy - kontynuował.

W przeciwieństwie do większości komentatorów, a także wyborców (na co wskazują wyniki wyborów i sondaże), Tusk przyczynę problemów Platformy widzi nie w bezideowości, ale w braku wiary we własne siły.

- Dlaczego ten powrót jest dzisiaj? Parę słów Polakom i wam się należy. Po pierwsze, czuję się współodpowiedzialny za losy PO. Nie dlatego, żebym żywił głębokie uczucia do politycznych bytów, ale tak naprawdę polityczny powodem jest moja wiara, że PO jest niezbędna, jest potrzebna jako siła, a nie jako wspomnienie, żeby wygrać z PiS walkę o przyszłość. Nie ma bez PO szansy na zwycięstwo. O tym mówi cała nasza historia. Dziś problemem nie jest brak programów, wizji, idei. Wasz dorobek jest imponujący, mam uwagi do konkretnych propozycji, ale to, co jest najważniejsze w polityce, to odzyskanie wiary w sprawczość i możliwość wygranej,. Nie wygra ten, kto nie wierzy we własne siły - powiedział Tusk.

Politycznym powodem powrotu Tuska jest zaś wiara, że "Platforma jest niezbędna, jest potrzebna, jest potrzebna jako siła, a nie jako wspomnienie, żeby wygrać z PiS-em walkę o przyszłość".

Jakkolwiek scenariusz o powrocie Tuska na białym koniu można postrzegać w kategoriach humorystycznych, sam Tusk zdaje się myśleć o tym całkiem serio. Chciałby bowiem "wyjść w pole i walczyć ze złem". Ponadto pomimo wieku i doświadczeń sam Tusk nie zmienił się istotnie, ponieważ z oddaniem powtarza starą i wielokrotnie zawodzącą strategię straszenia PiS i Kaczyńskim.

- Ja nie przyzwyczaiłem się do tego, co dzieje się w Polsce, do tej nowej prawdy, według której nie należy straszyć PiS, warto wygrać z PiS, ale. To słynne „ale”. Każdy, kto w debacie publicznej wciska słowo „ale” – jak to słyszę, to dostaję furii. To zło, które czyni PiS, ono jest tak ewidentne, bezwstydne, permanentne. Ono dzieje się każdego dnia, w każdej sprawie. Może ta bezwstydna determinacja PiS sprawiła, ze ludzie opuścili ręce? - mówił nowy szef PO.

- Dzisiaj zło rządzi w Polsce, wychodzimy na pole, żeby się bić z tym złem. Trzeba zacząć od tego pierwszego przykazania: jak widzisz zło, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody - stwierdził.

jkg/wpolityce