Obrońcy życia w Rzeszowie spotykają się regularnie aby protestować przeciwko zabijaniu nienarodzonych dzieci. Uczestnicy pikiety podkreślają, że wielu mieszkańców Rzeszowa nie wie, że dzieje się to w ich mieście.

"Jest to szansa, żeby uświadomić ludziom, że aborcja jest dużym problemem o którym się nie tylko mówi gdzieś tam. To się dzieje u nas. Ludzie nawet sobie nie zdają sprawy z powszechności tego problemu" – powiedziała Ewelina, uczestniczka protestu.

Dotychczas głównymi organizatorami rzeszowskich pikiet w obronie życia byli Jacek Kotula i Przemysław Sycz. Teraz zakazuje im tego wyrok sądu.

"Zarządzeniem sądu apelacyjnego wraz z moim kolegą Przemkiem mam zakaz organizowania i uczestniczenia w pikietach w których poruszana jest sprawa aborcji w Pro-Familii" – powiedział Jacek Kotula.

Proces przeciwko rzeszowskim obrońcom życia wytoczył prywatny szpital Pro-Familia, który twierdził, że nie zabija dzieci tylko dokonuje terminacji ciąży. Dyrekcja przekonuje, że robi to zgodnie z prawem i nie można nazwać tego zabiciem dziecka. Rację prywatnej placówce finansowanej przez NFZ przyznał sąd. Teraz realizację decyzji sądu dokładnie sprawdza policja, która pojawiła się na pikiecie. Przed pikietą policjanci dzwonili do jej organizatorów wypytując szczegółowo czy pojawią się na niej Jacek Kotula i Przemysław Sycz.

aPo/Radio Maryja