Przemysław Wipler odszedł z polityki po tym, jak dziennikarze "Faktu" zarzucili mu defraudację środków Fundacji Wolność i Nadzieja, powołując się na słowa wiceprezesa Fundacji oraz jej wyciągi bankowe.

Okazuje się jednak, że to nie koniec problemów Wiplera. Teraz Parlament Europejski sprawdza, czy polityk załatwił swojej żonie... fikcyjną posadę asystentki europosła. Małgorzata Wipler pracuje oficjalnie w biurze Roberta Iwaszkiewicza w Brukseli, ale unijny kontrolerzy sądzą, że rzeczywistość może być inna.

Wcześniej już więcej europosłów musiało borykać się z podobnymi trudnościami. Dotknęło to nawet kandydatki na prezydenta Francji Marine Le Pen, która ma zwrócić Parlamentowi Europejskiemu aż 340 tysięcy euro za fikcyjne zatrudnienie dwóch asytentów. 

O co chodzi z żoną Wiplera? Według "Faktu" - bo to znowu ten dziennik opisuje problemy polityka - chwalił się, że dzięki pracy żony i dodatkom na dzieci dostają nawet 15 tysięcy miesięcznie. Wystarczy mieszkać na stałe w Brukseli i pracować w biurze europosła.

Póki co unijnym kontrolerom nie udało się skontaktować z żoną Wiplera, która miała mieszkać w Belgii. Przedstawiciele Parlamentu Europejskiego ani nie potwierdzają, ani nie zaprzeczają, że prowadzą w tej sprawie czynności sprawdzające.

mod/wp.pl