Mały Stephen po urodzeniu spędził 10 dni na noworodkowym oddziale intensywnej terapii. Badania wykazały łagodne zwężenie cieśni aorty, które może prowadzić do nadciśnienia i udaru mózgu. Lekarze stwierdzili, że syn Caulfielda będzie musiał mieć operację po 7 miesiącu życia. Rodzice zdecydowali się  jednak  polecieć z synkiem  do Lourdes i wziąć udział w pielgrzymce chorych i niepełnosprawnych, organizowanej przez Kawalerów Maltańskich. „Moja żona zanurzyła go w lodowatej wody dwa razy, dodatkowo rozbryzgując wodę na jego piersi. Modliliśmy się o uzdrowienie. Wzięliśmy też udział we mszy z modlitwą o uzdrowienie i niesamowitej procesji ze świecami”– relacjonuje Caulfield.


Kilka dni później Stephen przeszedł rutynowe badania przed operacją. Jego ojciec opowiada, że podczas badań lekarz był bardzo cichy. Rodzice bali się, że stan synka się pogorszył. Jednak wieczorem lekarz  lekarz zadzwonił z informacją, że operacja została odwołana ponieważ  stan dziecka bardzo się poprawił, ale nie chciał o tym mówić, zanim nie skonsultował się z innymi specjalistami. Rodzice zapytali czy jest to cud, o który się modlili w Lourdes. Lekarz stwierdził ,że nie zajmuje się cudami, ale nigdy nie widział tak szybkiej poprawy stanu zdrowia. Kilka miesięcy później lekarze nie byli już w stanie wykryć żadnego symptomu choroby. Dziś Stephen jest sportowcem i skautem.


Ł.A/CNA