To już chyba plaga. Kolejny ksiądz zrzuca sutannę. Najpierw ks. Michał Macherzyński porzucił kapłaństwo dla kobiety; zaraz po tym ogłoszono ekskomunikę ks. Michała Misiaka, który jak przyznał, nie radził sobie z celibatem (ekskomunika była wynikiem przyjęcia chrztu u protestantów).

Teraz odejście z kapłaństwa (formalnie: urlop) ogłosił ks. Łukasz Kachnowicz z Lublina. Kilka dni temu kapłan opublikował na facebooku hasło o "byciu sobą". Teraz wyjaśnił, że przeszedł na urlop i nie będzie wykonywał czynności kapłańskich. "To decyzja, do której dojrzewałem od dawna" - pisze.

"Wszedłem do mojego nowego mieszkania. Pierwszy raz od 9 lat nie przeprowadzam się na plebanię, tylko do mieszkania w bloku. Będę zwykłym sąsiadem moich sąsiadów. Tak, oficjalnie poszedłem na urlop. Od najbliższej niedzieli nie będę wykonywał czynności kapłańskich. Będę żył i pracował jak inni świeccy ludzie. Decyzja, którą podjąłem może wydawać się dla niektórych niespodziewana. Ale to jest decyzja, do której dojrzewałem od dawna, nawet bardzo dawna" - napisał ksiądz na facebooku.

"Głosząc Ewangelię, która tak bardzo mówi o potrzebie życia w prawdzie, nie mogę dłużej żyć w poczuciu, że nie żyję w prawdzie przed sobą samym" - stwierdził dalej.

"Czuję się naprawdę dobrze. Nie odchodzę załamany, w jakiejś ciemnej nocy. Wręcz przeciwnie, czuje w tym wiele światła, jestem pełen nadziei, energii. Czuję, że robię to, co w sumieniu rozeznaję za słuszne" - zapewnia.

Jak dodaje, "nie zamierza wypierać tych 9 lat" jako kapłan. W swojej ocenie "nie jest już w stanie pozostać na miejscu" i "musi dokonać zmiany".

Czy i w tym wypadku idzie o celibat, nie wiadomo. Trzy odejścia rozpoznawalnych medialnie kapłanów w krótkim czasie - to znak jakiegoś problemu. I nie chodzi tylko o to, że upały i sutanny grzeją. Grzeje i uwiera samo kapłaństwo. Dlaczego?

bsw