Informacje "Super Expressu" o wszczęciu śledztwa potwierdza Jan Stawicki, szef Prokuratury Okręgowej we Włocławku. 

Chodzi o dziecko Katarzyny Witczak. Ciąża kobiety przebiegała bez większych problemów. Tuż przed planowanym porodem zgłosiła się na badanie USG, które wykazało, że ma za mało wód płodowych. Wezwany lekarz nie zatrzymał jednak ciężarnej w szpitalu i nie wykonał zabiegu cesarskiego cięcia. Zalecił jej za to powrót do domu i seks, bo to przyspiesza poród. 

Następnego dnia kobieta znowu stawiła się w szpitalu, na zabieg cesarskiego cięcia czekała kilka godzin. Jednak dziecko nie dożyło zabiegu. Kilka dni temu, kiedy państwo Witczak usłyszeli o śmierci bliźniąt w tym samym szpitalu, poszli na policję. "Złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy. Chcemy wiedzieć, czy nie zaniedbali swoich obowiązków" - tłumaczy Jakub Witczak.

Beb/Super Express/Dziennik.pl