Zdaniem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, organizacja szczytu klimatycznego w Warszawie w dniu 11 listopada 2013 roku to żadna prowokacja, ale szansa. Dziennikarka podkreśla, że na szczyt zjadą ludzie z całego świata i moglibyśmy wciągnąć ich w obchodzenie ważnej dla nas uroczystości. „Warto ich wciągnąć w naszą rocznicę, pokazać im naszą drogę do niepodległości, nasze osiągnięcia. To przecież wyłącznie od nas zależy, jak to święto będziemy obchodzić” - ocenia w felietonie dla „Wyborczej”.

Kolenda-Zalewska dodaje, że jeśli już dziś ktoś przewiduje, że będą zadymy, to znaczy, że ich chce, bo to kolejny pretekst, by pokazać, jak beznadziejna jest obecna władza. „Gdybyśmy byli prawdziwą wspólnotą, potrafilibyśmy szczyt ONZ przekuć na swoją korzyść. Ale ponieważ nie potrafimy doceniać ani radosnych świąt, jak 4 czerwca, ani wzniosłych, jak powstanie warszawskie, na pewno zrobimy wszystko, by 11 listopada 2013 r. też się nie udał. Tym razem na oczach świata” - konstatuje redaktorka Faktów TVN.

MBW/Wyborcza