Po raz kolejny 8 marca dla skrajnych środowisk lewicowych był okazja do zamanifestowania swoich wywrotowych poglądów na temat płci pięknej. W tym roku oglądaliśmy jedynie garstkę niezadowolonych ze swej kobiecości dziewczyn i kilkoro kandydatów na prezydenta starających się o ich poparcie. Hasła od lat te same: postulat aborcji na życzenie, „przepraszanie za chrystianizację” – jak piszą media. Atmosfera agresji, frustracji, niespełnienia.

Dziewczyny, które nie przyszły demonstrować spędzały pewnie niedzielę w gronie rodzinnym. Może dostały kwiaty, może coś słodkiego. One nie muszą wychodzić na ulicę i krzyczeć bo mają w sercu pokój. Mają mężów, dzieci, są w Kościele.

Posiadają też ideał, do którego mogą dążyć – Maryję. Skromną, roztropną, cichą, pokorną, tak jak one, niosącą swój krzyż codzienności. Posłuszną, pobożną, ale też mądrą i odważną. Katoliczki mają na kim się wzorować. A kto ma być bohaterem feministek? Ta, która zrobiła najwięcej aborcji?

Świat podpowiada współczesnej kobiecie, aby zbuntowała się przeciw samej sobie. Demon nienawidzi kobiety – bowiem jest ona rodzicielką, fabryką życia. Kreatorzy globalnego ładu dobrze o tym wiedzą, dlatego jednymi z pierwszych postulatów zmierzających do ograniczenia światowej populacji było zachęcanie kobiet do podejmowania pracy zarobkowej i samorealizacji. Jak skuteczna to zachęta widzimy w Polsce. W kraju, gdzie jedną pensje w rodzinie konfiskuje państwo, kobiety przestały rodzić dzieci.

Kobieta w Kościele jest ogromnym świadectwem dla świata. Wpatrzona w Maryję akceptuje swą kobiecość, jest otwarta na życie i nie buntuje się przeciwko temu, że wola Boga często realizuje się przez mężczyznę. Mężczyźni, nie zasmucajmy naszych kobiet, okazujmy im miłość i wsparcie, aby swoje święto miały każdej niedzieli.    


Tomasz Teluk