Biedna redakcja „Tygodnika Powszechnego”… Z pewnością, należy ją wliczyć w poczet ofiar krwiożerczego abp Henryka Hosera! Czym tym razem zawinił ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej? Może kogoś suspendował? Nie, po prostu nie udzielił wywiadu krakowskiemu tygodnikowi. Nic nie wiadomo o powodach odmowy (a może po prostu arcybiskup nie miał czasu?; może udzieli rozmowy w innym terminie?), ale redakcja „TP” już postanowiła wziąć w odwet.

I w ramach tego odwetu szydzi z pytań, jakie abp Hoserowi zadał Bogumił Łoziński z „Gościa Niedzielnego”. Doprawdy, nie rozumiem, co jest niewłaściwego w pytaniu „na czym polega problem ks. Lemańskiego?” albo w pytaniu „czy ks. Lemański myli się z rzeczywistością?”. Dziennikarz, robiący wywiad (abstrahując już od red. Łozińskiego i abp Hosera) też ma pewne poglądy (chyba, że pełni rolę statywu na mikrofon) i raczej nigdy nie jest tak, że nie przekładają się one na zadawane przez niego pytania. Jasne, powinien on się troszczyć o obiektywizm, ale trudno od niego wymagać wyłączenia rozumu i wypływającej z niego oceny rzeczywistości…

Żeby jednak oddać sprawiedliwość przyznam, że oczywiście niektóre pytania „Gościa Niedzielnego” (zwłaszcza jeśli pozbawi się jego kontekstu odpowiedzi) brzmią jak grzeczne przytakiwanie abp Hoserowi. Ale robienie z tego afery przez „Tygodnik Powszechny” wydaje się dziwne, jeśli w tym samym czasie redakcja nie zauważa innych, o wiele bardziej rażących przejawów tendencyjności w polskich mediach.

Co więcej, odgrywanie się na „Gościu Niedzielnym” za to, że ordynariusz warszawsko-praski odmówił redakcji „TP” wywiadu przypomina gorzkie żale rozpieszczonego dziecka, któremu ktoś zabrał zabaweczkę. O ile można dyskutować (byle konstruktywnie!) nad jakością relacji kurii warszawsko-praskiej z dziennikarzami i sposobem komunikowania w mediach, o tyle tupanie nóżką na „złego biskupa” jest dziecinne. Tym bardziej, że takie sytuacje jak odmowa udzielenia wywiadu są czymś, co się po prostu zdarza w świecie dziennikarskim.

Może i abp Hoser nie powinien odmawiać wywiadu "TP", bo tym samym stracił szansę na dotarcie ze swoimi argumentami do środowiska, które nie popiera jego działań... Z drugiej jednak strony, nie ma przecież obowiązku rozmawiać ze wszystkim mediami. Ja również kilkakrotnie spotkałam się z odmową, ale nie biegałam z tym faktem po mediach. Nie chcę się wpisywać w retorykę „TP” i pokazywać palcami, ale na moją prośbę o rozmowę nie łaskaw był odpowiedzieć pewien biskup, który chętnie na łamach krakowskiego tygodnika się pojawia. I co, miałabym mu wytykać wszystkie udzielone wywiady innym mediom? Trochę nieładnie…

Marta Brzezińska-Waleszczyk