„Nie przywiązywałbym przesadnej wagi do oświadczenia kilku członków Izby Reprezentantów, a tym bardziej byłbym daleki od twierdzenia, że tego rodzaju oświadczenia powinny wpływać na polski proces legislacyjny” – podkreśla wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk, komentując wczorajsze oświadczenie sześciu kongresmenów ws. propozycji nowelizacji polskiej ustawy medialnej.

Unia Europejska i Stany Zjednoczone coraz śmielej dyktują Polsce, jakie prawo może uchwalać, a jakiego nie. Wczoraj sześciu członków Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych z obydwu partii wydało wspólne oświadczenie, w którym wezwali polskie władze do zagwarantowania „wolnych i niezależnych mediów oraz inwestycji USA w Polsce”. Sprawa dotyczy propozycji nowelizacji ustawy medialnej. Posłowie PiS wnieśli projekt, który przewiduje, że podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego mogłyby kontrolować najwyżej 49 proc. udziałów w polskich mediach. W obliczu wojny informacyjnej nowe przepisy mają strzec rynku medialnego przed ingerencją wrogich państw, jak choćby Rosji.

- „Kongres będzie uważnie przyglądał się temu, jak rozstrzygną się losy nowej ustawy medialnej oraz odnowienia licencji TVN i wzywa polskie władze do zapewnienia, by wolne i niezależne media, a także amerykańskie inwestycje w Polsce były chronione”

- zaapelowali kongresmeni z komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów.

Stwierdzając, że przyjęcie nowelizacji skutkowałoby wyrzuceniem z polskiego rynku medialnego amerykańskiego Discovery przekonują, że propozycja nowych przepisów wpisuje się w „niepokojący trend dotyczący niezależnych mediów w Polsce”. Kongresmeni wskazują, że są zaniepokojeni rzekomo trwającymi w Polsce atakami na wolną prasę, niezależne sądownictwo i rządy prawa.

Wcześniej podobne stanowisko zajęli senatorowie z komisji spraw zagranicznych Senatu. Propozycję nowelizacji krytykują też przedstawiciele Departamentu Stanu i ministerstwa handlu.

Odpowiedź wiceministra

W rozmowie z Polską Agencją Prasową do wczorajszego oświadczenia kongresmenów odniósł się wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk, który podkreśla, że takie oświadczenia nie powinny wpływać na polski proces legislacyjny.

- „Wielokrotnie wyjaśniano, że chodzi o kwestię uszczelnienia prawa medialnego i zapobieżenia ewentualnego wykorzystania luk z prawie medialnym. Wydaje mi się, że tego rodzaju stanowiska to czasem efekt niepełnej wiedzy osób, które są pod nimi podpisane”

- ocenił.

Zaznaczył też, że podobne regulacje wprowadzono w innych krajach i nie budziły one kontrowersji.

- „Jest istotne, żeby uzdrawiać różne segmenty polskiego życia publicznego, wprowadzać do nich zmiany. To jest pierwszorzędna kwestia z punktu widzenia rządów Zjednoczonej Prawicy. Wyzwaniem jest natomiast tłumaczenie naszym partnerom zagranicznym, jaki jest rzeczywisty cel tych zmian, jakie są ich konsekwencje. Czasami tego wyjaśniania potrzeba trochę więcej, żeby uniknąć nieporozumień”

- podkreślił.

List byłych ministrów

Tymczasem list otwarty przeciwko projektowi nowelizacji wystosowało ośmiu byłych szefów Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Obrony Narodowej. Przekonują oni, że działania Prawa i Sprawiedliwości zagrażają dobrym relacjom Polski ze Stanami Zjednoczonymi, co w konsekwencji ma zagrozić bezpieczeństwu państwa.

- „Jako ministrowie spraw zagranicznych i obrony narodowej służący w przeszłości Rzeczypospolitej Polskiej i w poczuciu szczególnej odpowiedzialności za Jej bezpieczeństwo wyrażamy najwyższe zaniepokojenie działaniami obozu rządowego, które zmierzają do osłabienia więzi sojuszniczych ze Stanami Zjednoczonymi”

- napisali.

- „Wzywamy obecny rząd do zaprzestania wrogich działań wobec amerykańskich inwestorów i respektowania podstawowych wartości podzielanych przez przyjazne Polsce państwa Zachodu - demokracji, praworządności i wolności słowa. Stawką jest nasza przyszłość, stawką jest nasza niepodległość”

- apelują.

kak/PAP