Przedterminowe wybory w Mołdawii zwyciężyła prozachodnia Partia Akcji i Solidarności (PAS). Jak zauważa na łamach portalu tvp.info.pl Grzegorz Kuczyński, może być to dla tego kraju szansa na zbliżenie się do Unii Europejskiej i demontaż systemu oligarchicznego. To zdecydowanie złe wieści dla Kremla.

W kwietniu upadł w Mołdawii kontrolowany przez prorosyjską większość parlament. Przedterminowe wybory wygrała proeuropejska partia PAS, a prezydent Maia Sandu ogłosiła, że to „koniec rządów złodziei w Mołdawii”.

W wyborach PAS zdobyła ponad 52 proc. głosów, prorosyjska BeCS zaledwie 27 proc., Partia Szora 5 niecałe 6 proc., lista Renato Usatiego 4,1 proc., lista Nastase 2,33 proc., a Partia Demokratyczna (Plahotniuca) 1,81 proc.

- „Taki wynik wyborów to niewątpliwie klęska Rosji i potwierdzenie słabnących wpływów moskiewskich w Mołdawii”

- ocenia Grzegorz Kuczyński.

Autor podkreśla, że wynik ten umożliwi prezydent przeprowadzenie obiecanych reform.

- „Tak dobry wynik PAS wreszcie da prezydent Sandu możliwość realizacji reformatorskiej agendy, z jaką poszła do zwycięskich wyborów w listopadzie. Teraz będzie miała większość parlamentarną i swój rząd. Pierwszym celem zmian ma być sądownictwo i walka z korupcją. Od prozachodniego i reformatorskiego programu być może ważniejszy jest – na co wskazuje w swoim komentarzu do wyborów Ośrodek Studiów Wschodnich – fakt, że po raz pierwszy od lat 90. XX w. pełnię władzy w kraju przejmie partia utworzona w sposób oddolny, niepowiązana ze środowiskami oligarchicznymi i niestanowiąca narzędzia mającego nie tyle reprezentować obywateli, ile chronić interesy polityczno-biznesowe swoich liderów i sponsorów

- pisze Kuczyński na łamach tvp.info.pl.

kak/tvp.info.pl