Każdy z nas przeżył już co najmniej jeden "koniec świata" zapowiadany przez astrologów, jasnowidzów czy... protestanckich pastorów, takich jak Ronald Weinland.

Wcześniej pastor z Kolorado ostrzegał przed końcem świata już w 2012 r. Przyznał jednak, że pomylił się w swoich obliczeniach, za to teraz jest już "święcie przekonany", że zbliża się zagłada. 

Weinland przekonuje, że  9 czerwca, czyli dokładnie za dwa tygodnie, z niebios na ziemię zstąpi Syn Boży. Wcześniej rozpęta się jeszcze wojna atomowa, którą ma zakończyć właśnie Jezus. Wojna jądrowa miałaby zmusić Mesjasza, aby przybył i ją zakończył. 

70-letni pastor z USA uważa się za współczesnego św. Jana. Co ciekawe, na swoich przepowiedniach zarobił grube miliony. 

Oczywiście, należy mieć świadomość, że żyjemy w Czasach Ostatecznych i że nadejdzie dzień, kiedy Chrystus powróci na ziemię. Tyle że nikt z nas nie może wiedzieć dokładnie, kiedy to nastąpi. 

yenn/SE.pl, Fronda.pl