"Rozumiem,że rząd Polski do Smoleńska nie wysłał żadnego swojego przedstawiciela. Pojechała wolontariuszka Kopacz. Rzeczywiście zdali egzamin" - m.in. tak komentują internauci dzisiejsze słowa o tym jakoby Kopacz pojechała do Moskwy w 2010 roku jako... wolontariuszka.
O tym, że Kopacz pojechała do Moskwy jako wolontariuszka poinformował dziś rano w TVP Info senator PO Waldemar Sługocki. Jego wersja najwyraźniej się przyjęła, skoro po wyjściu z prokuratury była premier mówiła: "Ja tam nie pojechałam na wizytę dwustronną, na zaproszenie minister zdrowia, bo ja tam nie wykonywałam czynności związanych z ministerstwem zdrowia. Pojechałam opiekować się rodzinami, które tam były, na moją własną prośbę i za zgodą premiera. I taka była moja funkcja, i taka była moja rola. Żadnej innej roli tam nie pełniłam".
Oto co na ten temat mają do powiedzenia internauci:
Koniecznie @tvp_info proszę sprawdzić, czy ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz wzięła jakąkolwiek gratyfikację za WOLONTARIAT do Smoleńska😡 pic.twitter.com/g6Y1SZdAnG
— PikuśPOL (@pikus_pol) 31 maja 2017
Ewa Kopacz mówi, że do Smoleńska pojechała jako wolontariuszka. To znaczy, że nie było tam wówczas przedstawiciela polskiego rządu?
— Aleksandra Dyjak (@AleksandraDyjak) 31 maja 2017
Sikorski – pielgrzym.
Kopacz – wolontariuszka.
Tusk – pozostał sobą, bo ma immunitet.
— Ziemowit Kossakowski (@ZKossakowski) 31 maja 2017