Dziś święto feministek polskich. Tłumnie zjechały na Kongres Kobiet - niekóre w tzw. papierowych torbach na głowie. I dziś - królowa feministek Ewa Kopacz - przemówiła.

"Wysoki rangą urzędnik obrażał wiele milionów Polek. Apeluję do premier Beaty Szydło, żeby zrezygnowała z usług swojego ministra - powiedziała była premier Ewa Kopacz podczas III Kongresu Kobiet". Chodzi oczywiście o wystąpienie pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, który dzień wcześniej został wybuczany przez uczestniczki kongresu. Tak, tak, za to, że mówił .... Prawdę! Wojciecha Kaczmarczyka podczas kongresu przekonywał m.in., że system prawa w Polsce jest tak skonstruowany, iż gwarantuje "pełną ochronę praw kobiet i umożliwia im wszechstronny rozwój". Powiedział, "że szklane sufity są przede wszystkim w głowach samych kobiet". - Trzeba, by szefowe dużych korporacji pokazywały swoim koleżankom, że awans jest możliwy. Uczyły je, jak to zrobić i pomagały im w osiąganiu tych celów - powiedział. 

Oczywiście dziś Ewa Kopacz zaatakowała Kaczmarczyka, bo jak można było inaczej. Powiedziała, że "jego poglądy są krwią z krwi i kością z kości obecnie rządzącego układu". - Kiedy ja w kampanii wyborczej mówiłam o powrocie do średniowiecza, to mówili do mnie komentatorzy, ale też moi koledzy polityczni, że to taka retoryka polityczna. Ale wierzcie mi, kiedy ja wczoraj widziałam pana ministra tu na tej mównicy, to byłam przekonana, że powiało tym średniowieczem". 

Była premier przekonywała, żeby nie wierzyć prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, kiedy mówi, że nie będzie zaostrzać ustawy antyaborcyjnej. - Jeszcze w zeszłym roku był jednym z tych, który podniósł rękę za bezwzględnym zakazem aborcji, przeciw in vitro i przeciw konwencji antyprzemocowej - dodała Kopacz.

Ogólnie to fajnie było na pewno na Kongresie Feministek Kobiet. Darmowe jedzenie i picie i ten jad i nienawiść wobec obecnej władzy i wszystkiego, czego ona się dotknie. I ten wyzwolony jazgot i straszenie średniowieczem. Takie to .... lewackie.

kol/TVN