Ahn Myeong-Chul to były strażnik jednego z północnokoreańskich obozów pracy. Pracował w nim przez osiem lat. Opowiedział teraz o niektórych swoich doświadczeniach. Zaprezentował też wstrząsające rysunki, jakie wykonywali więźniowie obozów.

„Pewnego dnia grupa psów uciekła z klatki i zaatakowała pięcioro dzieci” – opowiadał Ahn Myeong-Chul. „Usłyszeliśmy krzyki. Gdy dobiegliśmy na miejsce, troje z nich już nie żyło. Dzieci miały obrażenia szyi. Jeden z psów jadł żołądek jednej z ofiar. Pozostała dwójka była pogryziona, ale wciąż żywa. Wszystkie zostały pochowane w jednym grobie, dwoje dzieci zostało zakopanych żywcem” – wyznał.

Ahn wyjechał z kraju w 1994. Wcześniej jego ojciec skrytykował władze. Sam popełnił samobójstwo, a resztę rodziny wtrącono do obozu pracy.

Pac/onet.pl/cnn