W Chinach, wskutek koronawirusa, zamknięto tysiące fabryk, które dostarczały półproduktów w różnych branżach.  Te działania zaczynają być już odczuwalne w Polsce. W krajowej produkcji zaczynają się przestoje, ponieważ komponenty z Chin nie docierają na czas. To z kolei powoduje, że firmy mają nadwyżkę pracowników linii produkcyjnych.

W początkach epidemii brak tych produktów nie był odczuwalny, ponieważ ze względu na Chiński Nowy Rok, poddostawcy byli zaopatrzeni w zapasy. Sytuacja jednak się przedłuża, fabryki dalej nie produkują, i dzisiaj jest to już poważny problem. 

Jak w rozmowie z PAP powiedziała Sonia Buchholtz, ekspertka ekonomiczna Konfederacji Lewiatan, teraz firmy albo szukają innych dostawców, albo dostosowują do sytuacji procesy produkcyjne. Dla polskich przedsiębiorstw bardzo ważne są dostarczane z Chin wyroby elektromaszynowe, metalurgiczne i chemiczne. Ich zastąpienie, jak podkreśla ekonomistka, nie będzie łatwe ani tanie.

Karina Knyż-Grzywa ze Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia mówi o mniejszym zapotrzebowaniu na pracowników w firmach produkcyjnych:

-„Komponenty z Chin nie są na czas dostarczane, przez co pracownicy firm produkcyjnych mają teraz mniej pracy. To nie jest jeszcze nagminna sytuacja, ale już się pojawiają takie sygnały” – mówi w rozmowie z PAP.

Cześć z firm, o czym mówi dyrektor agencji rekrutacyjnej Manpower, Tomasz Walenczak, podejmuje decyzje o przestojach, przesunięciach projektów lub zmniejsza swoje zapotrzebowanie na pracowników zatrudnionych w oparciu o elastyczne formy zatrudnienia. Uspokaja jednak, że:

-„Czas i koszty pozyskania nowych zasobów kadrowych może być dla nich zdecydowanie bardziej kosztowny niż chwilowe ograniczenie liczby etatów. Wiele organizacji traktuje obecną sytuację jako tymczasową, nie zmienia liczby pracowników, chcąc być przygotowanym na nowe zamówienia i projekty”.

kak/ PAP