Aleksander Majewski (Fronda.pl): „Solidarność” proponuje tzw. ozusowanie umów śmieciowych i płacę minimalną. Zawsze zwalczał Pan podobne postulaty.

Janusz Korwin-Mikke (Kongres Nowej Prawicy): Głupota związkowców jest przerażająca. Pamiętam, że we Francji związkowcy zaproponowali, żeby ustanowić jeszcze jeden dzień wolny od pracy, aby walczyć z problemem bezrobocia. Wówczas zaproponowałem, zeby wolne zrobić jeszcze poniedziałki, wtorki, środy i czwartki, a wówczas problem bezrobocia z pewnością sam się rozwiąże (śmiech). Niestety głupota ludzka jest nieograniczona. Póki mamy demokrację, póki rządzą nami ludzie, którzy nie mają pojęcia o gospodarce, czy po prostu nie myślą logicznie, to nic dobrego z tego nie będzie. Demokrację trzeba zniszczyć i koniec.

Ale przedstawiciele „Solidarności” odwołują się właśnie do zasad demokratycznych...

A jakie to niby zasady? Demokracja to rządy dzieci.

To raczej pajdokracja.

Ale lud jest jak dziecko, a najlepszą książką o polityce jest „Król Maciuś I”. Ta książka doskonale pokazuje, czym kończy się spełnianie zachcianek ludu. Trzeba pamiętać, że „dobrymi zasadami wybrukowane jest piekło”.

Podobno to kalwińska zasada. Nie wiem, czy znajdzie posłuch wśród katolików...

Miejmy nadzieję, że tak (śmiech).

Wróćmy do propozycji „Solidarności”. Można krytykować wspomniane postulaty, ale jednak ludzie oczekują jakiegoś zabezpieczenia swojej przyszłości. Co zrobić, aby taka forma zatrudnienia była możliwa?

Nie rozumiem. Jeżeli taka umowa im nie pasuje, to po co ją podpisują? Jeżeli komuś nie pasują potrawy, jakie serwuje się w restauracji, to nie musi tam jeść. Tyle, że niech później nie mówi, że głoduje.

A jeżeli ktoś nie ma możliwości wyboru, a jednak chce mieć to ubezpieczenie? W końcu są różne nieszczęścia, a posiadanie rodziny wiąże się z dążeniem do stabilizacji.

Dobrze, tylko kto im opłaci to ubezpieczenie? Inni? Podstawową rzeczą, jaką musimy zwalczyć jest pragnienie poczucia bezpieczeństwa. Zarówno kapitalista, jak i robotnik muszą się bać. Kapitalista musi się bać, że przyjdzie konkurencja i go wytnie z rynku, a robotnik musi mieć obawę, że wyleci na zbity pysk. Tylko wtedy, gdy ludzie się boją i panuje wyścig szczurów, społeczeństwu żyje się dobrze.

Ale dążenie do poczucia bezpieczeństwa jest przecież naturalne!

A właśnie, że nie. Aby ptaki mogły latać, muszą być wypchnięte z gniazda. Jeśli tego się nie zrobi, to całe życie mogą spędzić na tej gałęzi, bo „latanie jest niebezpieczne”.

Czyli Pana zdaniem trzeba zmienić nie tylko system, ale również mentalność?

Jak mawiał Stefan Kisielewski: „Złapać za pysk i wprowadzić liberalizm!”.

Czy uważa Pan, że związkowcy wierzą w swoje propozycje?

Kiedyś spotkałem się z nimi. Ku mojemu zaskoczeniu, mogłem liczyć na życzliwe przyjęcie. Przekonałem się, jeśli chodzi o płacę minimalną, to ich celem wcale nie jest dokuczenie tym biedakom czy też przysłużenie się im. Chodzi im o co innego. Otóż, od płacy minimalnej liczone są dodatki za pracę w nadgodzinach. To główna przyczyna ich płomiennych postulatów.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Aleksander Majewski