Cała budowa trwała niespełna rok. Budowla stanęła na miejscu dawnego kościoła protestanckiego, który zburzono w  XVII wieku. Dziś świątynia odradza się w ekspresjonistycznej formie, która jednak posiada swoją symbolikę. Kształt sali do nabożeństw przypomina wielki stół wsparty na czterech stalowych filarach („blatem” jest tu oczywiście dach). W dachu wycięte są trzy duże świetliki, które symbolizują Trójce Świętą. W intencji tworców z biura Coop Himmelb(l)au padające z góry światlo ma stworzyć "atmosferę skupienia i mistycyzmu".


W sanktuarium znajduje się także oszklony kącik dla dzieci, w którym umieszczono chrzcielnicę. Sala do nabożeństw połączona jest z salą parafialną. Obie te sale są przedzielone drzwiami, które po rozsunięciu tworzą jednolitą przestrzeń. Naprzeciwko głównego budynku znajduje się zakrystia i ogród, do którego wiedzie rampa. Ważnym elementem całości jest wielka dzwonnica z krzyżem w kształcie rzeźby, którą umieszczono na dziedzińcu. Część konstrukcji i materiałów powstała w stoczniach, bo jedynie w tym przemyśle pracują fachowcy mogący wdrożyć tak skomplikowane rozwiązania geometryczne jakie zastosowano w tej inwestycji. Sam twórcy przyznają się do duchowego pokrewieństwa z „papieżem modernizmu” słynnym Le Corbusierem, choć ich realizacja przywodzi na myśl realizacje Franka Gehry’ego i Zahy Hadid. Patrząc od ulicy kościół nie wydaje się być jednak jakoś szczególnie ekstrawagancki. Czy coś takiego zostałoby przyjęte w Polsce? Kto wie, bo nasz Kościół nie jest tradycjonalistyczny w budowie nowych świątyń – od ponad 30 lat buduje się przecież kościoły przypominające wielkie hale i statki kosmiczne.


PSaw/archdaily.com