Zwalczanie katolicyzmu we współczesnej Polsce (czy to poprzez bezpośrednie ataki z zewnątrz dokonywane przez lewicę i pseudo liberałów, czy prowadzone od wewnątrz przez antykatolicką agenturę w szeregach kleru) nie jest przypadkowe. Wrogowie Polski i Polaków od wieków postrzegają Kościół katolicki jako instytucję, która umożliwia przetrwanie polskiego przekazu kulturowego (niezbędnego do przetrwania narodu, będącego barierą w wynaradawianiu i wykorzenieniu Polaków, którego celem jest likwidacja Polski).

W opublikowanej nakładem Narodowego Centrum Kultury (w ramach serii ''Wojny Kulturowe przeciw Polsce'') doskonałej (jak zwykle), 304 stronicowej, pracy „Długi kulturkampf. Pruskie i niemieckie wojny kulturowe przeciw Polsce w latach 1795-1918” profesor Grzegorz Kucharczyk (docent doktor habilitowany, kierownik Pracowni Historii Niemiec i Stosunków Polsko-Niemieckich Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu) stwierdził, że „Kościół katolicki XIX wieku pozostał najważniejszym czynnikiem warunkującym przetrwanie polskiego przekazu kulturowego w sytuacji braku własnego państwa”.

Pod zaborami Kościół katolicki był największą niekontrolowaną przez zaborców instytucją obsadzoną przez etnicznych Polaków. Zaborcy uznawali, że trwanie katolicyzmu na ziemiach polskich zapewnia trwanie polskiego przekazu kulturowego. Gdy w XIX wieku „nie było żadnej formy polskiej państwowości”, to kler katolicki składający się z Polaków stanowił polską inteligencję, co doprowadziło do „zrośnięcia się polskiego patriotyzmu z katolicyzmem” - na ziemiach zaboru pruskiego zaborca nie dopuszczał do powstania inteligencji polskiej i jedyną polską inteligencją był kler katolicki.

Dostrzegali to nie tylko wrodzy Polsce i katolicyzmowi zaborcy, ale i polscy narodowcy, nawet w pierwszych latach swojej działalności, gdy nie byli tak katoliccy, jak w czasach późniejszych, podkreślając zawsze „zasługi Kościoła dla przetrwania narodu polskiego w warunkach niewoli”.

Zaborcy zwalczali na ziemiach polskich nie tylko dlatego, że byli schizmatykami lub heretykami, ale również dlatego, że osłabienie katolicyzmu na ziemiach polskich było osłabieniem „szans rozwojowych polskiej kultury”.

Pod zaborami katolicki „ksiądz był konieczny dla przetrwania narodu jako wspólnoty (także wspólnoty kulturowej) ogniwem łączącym dwór ze wsią […] rozerwanie tego ogniwa było celem strategicznym władz pruskich (podobnie i rosyjskich)”. Księża katoliccy sprzeciwiali się wykorzenieniu z polskości polskich chłopów przez polskojęzyczną pruską gadzinówkę „Przyjaciel chłopów”, kreującą króla Prus na przyjaciela chłopów a kler katolicki na wrogów – co szokujące i w III RP polskojęzyczna prasa należąca do Niemców prowadziła podobną politykę wynaradawiania i ogłupiania Polaków.

Walki chłopów polskich w XIX wieku z pruskim zaborcą miały charakter często konfliktu religijnego – Polak katolik występował przeciwko Niemcowi lutrowi. Polscy chłopi uznawali kler katolicki za swoich sojuszników również dlatego, że Kościół stał się fundamentem polskiego ruchu organicznikowskiego. Arcybiskup gnieźnieńsko-poznański Marcin Dunin Sulgostowski nakazał duchownym katolickim zaangażowanie się w prace Towarzystwa Naukowej Pomocy. Księża katoliccy byli też animatorami inicjatyw społecznych i gospodarczych. Kler katolicki zapewniał gromadzenie kulturowego, społecznego i gospodarczego kapitału przez Polaków — kapitału potrzebnego Polakom do przetrwania jako wspólnoty.

Kościół katolicki w Niemczech był prześladowany również nie tylko jako ostoja polskości, ale jako instytucja znienawidzona przez protestantów i oświeceniowców. Po przegranej z Francją oświeceniowa Francja zajęła tereny katolickie Niemiec i prześladowała Kościół katolicki, na czym korzystali protestanci – francuski okupant zlikwidował biskupstwa i klasztory, ukradł Kościołowi katolickiemu całe jego mienie, niszczył katolickie zabytki, biblioteki i szkolnictwo. Po zakończeniu francuskiej okupacji dzieło antykatolickiej destrukcji kontynuowali protestanci. Protestanckie władze Niemiec w swojej nienawiści do katolików gardziły katolicyzmem i katolikami – Prusy głosiły wyższość kulturową protestantów nad katolikami.

Prusacy uważali (co jest szokująco aktualne), że germanizacja może im się udać, o ile powiedzie się im zniszczyć katolicyzm. W ramach swojej antypolskiej walki z katolicyzmem protestanckie władze Prus w 1768 rozpoczęło konfiskatę majątków kościelnych, od 1796 do 1807 władze zlikwidowały 29 zakonny i szkoły przyklasztorne (celem Prusaków było upaństwowienie szkolnictwa). W 1816 w podporządkowanym Prusom Wielkim Księstwie Poznańskim zlikwidowano 47 klasztorów (w tym 41 męskich), w 1833 kolejne 49 (w tym 38 męskich).

Władze pruskie żądały od Kościoła by w katolickich placówkach edukacyjnych, w tym też i w seminariach, głos decydujący mieli ''bardziej oświeceni katolicy''. Oświeceniowcy mieli za złe katolikom, że ci nie przyjmowali ich oświeceniowych zabobonów. Pruskie władze narzuciły też reformą szkolnictwa seminaryjnego – naukę tylko po niemiecku, o przyjęciu do seminariów i doborze wykładowców decydowali urzędnicy pruscy. Podobnie Kościół katolicki był zwalczany i w Austrii. „W zaborze austriackim w latach 1774-1795 skasowano 54% męskich domów zakonnych (116) oraz niemal 67% żeńskich klasztorów (24)”.

Prusacy (w tym i narodowi liberałowie) uznawali, że największą przeszkodą w germanizacji (która miała zapewnić wyzwolenie i ucywilizowanie) Polaków był katolicyzm – dlatego Prusy uznały Kościół katolicki za swojego największego wroga. Był to wyraz połączenie niemieckiego nacjonalizmu z protestantyzmem – niemieccy nacjonaliści i protestanci uważali, że katolicyzm stanowi zagrożenie dla Niemiec. Podporządkowanie wszystkich dziedzin życia państwu wynikało z protestantyzmu, który sakralizował państwo (odmiennie od katolicyzmu). Ze sprzeciwem niemieckich narodowych liberałów spotkała się aktywizacja społeczna katoliczek tworzących swoje liczne stowarzyszenia. Dla niemieckich liberałów znaczenie miał postęp (czyli walka z katolicyzmem i polskością), a nie wolność.

Prusacy uznawali za szczególnie niebezpieczny kult maryjny, pieśni patriotyczne śpiewane w kościołach, działalność jezuitów. Od 1862 do 1810 pruska cenzura 100 razy zakazywała upowszechniania tekstu Boże coś Polskę.

Najbardziej znaną formą antykatolickich prześladowań w XIX wiecznych Niemczech był Kulturkampf. W 1873 roku narodowo liberalna większościowy pruskiego parlamentu przyjęła ustawy antykatolickie – XIX wieczny liberalizm był równie anty wolnościowy, jak dzisiejszy. Na ich podstawie zlikwidowano seminaria i wprowadzono „obligatoryjne trzyletnie studium teologii na jednym z niemieckich uniwersytetów oraz obowiązek zdania egzaminu państwowego przed komisją wyznaczoną przez pruskie Ministerstwo Oświecenia Publicznego i Wyznań”.

Zgodnie z antykatolickimi ustawami niemieckie władze decydowały o obsadzie funkcji kościelnych, biskupstw – proboszczowie mieli pochodzić z wyborów zatwierdzanych przez państwo. W 1872 władze niemieckie zlikwidowały zakony jezuitów, redemptorystów i misjonarzy Ducha Świętego. Niemcy zakazali posługi kapłanom krytykującym przepisy – można było ich skazać na banicję. Państwo przejęło kwestie rozstrzygane przez sądy kościelne – zakazano Kościołowi dokonywania ekskomuniki i dozwolono nakładanie pokuty w czasie spowiedzi. Wprowadzono procedurę apostazji z Kościoła. W 1875 Niemcy zlikwidowali wszelkie zakony, prócz tych, które zajmowały się chorymi. W ramach Kulturkampfu Prusacy odebrali katolikom prawo do wolności wyznania.

W 1872 w Niemczech nakazano by wszelkie lekcje, w tym i lekcje religii, odbywały się po niemiecku (było to powodem sadystycznie tłumionych strajków polskich dzieci we Wrześni), wprowadzono szkoły mieszane wyznaniowo (by katolickie dzieci były narażone na demoralizacje ze strony protestanckich), zwalczano polskie szkolnictwo. Do nauczania religii władze pruskie nie dopuszczały zbyt katolickich duchownych, Nauczycielami mieli być tylko niemieccy protestanci – od 1872 zabroniono polskim nauczycielom przynależności do jakichkolwiek organizacji. Środki dostawały tylko szkoły protestanckie, a nie katolickie.

W Prusach od 1864 z pracy w sądownictwie usuwano Polaków (sędziów i asesorów). Od 1876 niemiecki miał być jedynym językiem w administracji, samorządzie i sądownictwie. Wprowadzano nowe niemieckie nazwy miejscowości. Niemieckie urzędy pocztowe dostarczały korespondencje tylko z nowymi niemieckimi nazwami miejscowości.

Prześladowanie polskości i katolicyzmu obudziło w polskich chłopach polską świadomość narodową. Polską tożsamość umocniły też objawienia w Gietrzwałdzie w 1877 roku. Niemcy ograniczyli prześladowanie katolików w latach 80 XIX wieku, z racji na żywotność katolicyzmu (powstała katolicka Partia Centrum) i zagrożenie dla władz ze strony lewicy. Nie mniej antykatolicki był establishment w II Rzeszy do 1918 (narodowi liberałowie, konserwatyści i nacjonaliści). Protestanckie organizacje (takie jak Evangelischer Bund) konsekwentnie głosiły, że katolicyzm jest zagrożeniem dla Niemiec. W tym też duchu Max Weber autor pracy „Etyka protestancka a duch kapitalizmu” głosił wyższość Niemców nad Polakami.

Wyrazem antykatolickiej nienawiści władz pruskich była działalność Komisji Kolonizacyjnej, która faworyzowała protestantów – na ziemie polskie sprowadziła 52.000 protestanckich osadników, sfinansowała budowę 62 protestanckich parafii (1/3 zborów i pastorów była finansowana ze środków Komisji kolonizacyjnej). Dla protestantów zabór pruski był Kanaan, czyli ziemią obiecaną, której ludność tubylczą miał wymordować naród wybrany – pomysły nazistów na eksterminację narodu polskiego to po prostu niemiecka tradycja.

Antypolską i antykatolicką nienawiść szerzyły też nie tylko artykuły prasowe, ale i powieści np. Gustav Freytagsa „Soll und Haben”, w której katolicyzm kreowany był na barierę rozwojową, głoszono tezy o szkodliwości jezuitów, polskiej szlachty i kleru katolickiego, uprzedzano, że katolicyzm skłania Niemców do polonizacji, a jedyną gwarancją zachowania niemieckiej tożsamości jest protestantyzm, niepodległość Polski przyniesie upadek kultury i nietolerancje, a rozbiory były dobrym przejawem rozwoju kultury.

Jan Bodakowski