Południowokoreański hierarcha zauważył, że nadal nieznane są detale sytuacji politycznej, w jakiej znalazła się Korea Północna po sobotniej śmierci dyktatora. „Kościół ma nadzieję, że przejęcie władzy w Phenianie nie doprowadzi do zaostrzenia konfliktu i pogorszenia sytuacji cierpiących mieszkańców Północy. Niebezpieczna społecznie i politycznie byłaby pustka oraz destabilizacja”- mówi.  Bp Kang dodał , że sukcesor po zmarłym dyktatorze, Kim Dzong Un, jest osobą młodą i nieznaną na scenie politycznej. 30-latek nie cieszy się zaufaniem społecznym i brak mu doświadczenia w rządzeniu. Poza tym wydarzenia na scenie politycznej na Północy są zawsze dużą niespodzianką. Śmierć 69-letniego komunistycznego dyktatora napawa jednak optymizmem na fundamentalną przemianę w Korei Północnej – uważa hierarcha- czytamy na portalu franciszkanska3.pl

 

Niestety na zjednoczeniu oby krajów nikomu nie zależy i jest to raczej niemożliwe. Po pierwsze nie pozwolą na taki proceder potężne Chiny, które wspierają komunistyczny reżim. Na dodatek sami Koreańczycy z Południa nie chcą niszczyć swojej gospodarki w imię zjednoczenia swojego dobrze rozwijającego się kraju z jednym z najbardziej zacofanym miejscem na ziemi. Eksperci rok temu wyliczyli, że koszty ewentualnego zjednoczenia są ogromne. Federacja Przemysłowców Koreańskich z Seulu ocenia je obecnie na 3 bln dol. (sic!) czyli dwa i pół razy tyle co PKB Korei Południowej. Koreański raport na ten temat oparty został na badaniach 20 ekonomistów i ponad połowa z nich podkreśla, że największym problemem byłoby wyrównanie poziomu życia w obu krajach, co zajmie dekady, bo gospodarka sąsiada z Północy jest w ruinie. Ministerstwo zjednoczenia w Seulu obliczyło, że na głowę Koreańczyka z Północy w 2008 r. przypadało 1065 dol. rocznie. Na jego kuzyna z Południa prawie 20 razy tyle (19 230 dol.). „W dłuższej perspektywie koszty wyrównania różnicy dochodów będą większe niż samego zjednoczenia” - pisali rok temu eksperci. Chyba po doświadczeniach z połączeniem RFN i NRD, niewielu zdecyduje się na podobny eksperyment. A pamiętajmy, że NRD była nieporównywalnie zamożniejszym krajem niż Korea Płn. Nie można również zapominać o zmianie mentalności mieszkańców komunistycznego kraju, którzy dziś szczerze płaczą po śmierci swojego prześladowcy. Mieszkańcy krajów komunistycznych w latach 80-tych chcieli zmian i byli świadomi jakim kłamstwem był komunizm. Koreańczycy z Północy są prawdziwymi więźniami umysłowymi i mentalnymi. A z tym walczyć jest najciężej.

 

Łukasz Adamski