Władysław Kosiniak-Kamysz przekonuje, że nie klaskał Leszkowi Jażdżewskiemu. Publicyście "Liberte" zarzucił "obrażanie całej wspólnoty" Kościoła i zapewnił, że się z tym zdecydowanie nie zgadza.

Nie milkną echa ohydnego wystąpienia Leszka Jażdżewskiego z "Liberte" na politycznej hucpie Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim. Sprawę skomentował szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, którego oskarżano, że Jażdżewskiemu klaskał. Polityk zdecydowanie temu zaprzcza.

"Jażdżewski zapowiada Tuska, wtedy sala bije brawo i wtedy ja biję brawo. Tak, po tych słowach zapowiedzi Donalda Tuska, który wchodzi na scenę, biję brawo" - powiedział Kosiniak-Kamysz na antenie RMF FM.

Polityk przekonywał też, że Jażdżewski "obraził całą wspólnotę" Kościoła i on się z tym "nie zgadza" i na to "nie pozwoli". "Pierwszy w tej sprawie zabrałem głos" - podkreślił, dodając, że "wysłuchiwanie czyjegoś wykładu nie równa się z akceptacją tego, co mówi".
Według szefa PSL publicysta "niszczył wspólnotę" Kościoła. "a do tej wspólnoty należę i nie dam się wypchnąć z tej wspólnoty za to, że z moją partią komuś nie jest po drodze" - powiedział.

Pytany o to, czy ochrzci swoje nowonarodzone dziecko, odparł, że jest to dla niego "oczywiste".

bsw/rmf24.pl