Zmiana na stanowisku dyrektora Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji była przewidywana od dawna. Więcej, znano nazwisko kandydata na nowego szefa. Siergiej Naryszkin to sprawdzony „fighter”, z kagiebowskim backgroundem, ślepo oddany Putinowi, od wielu lat, na różnych stanowiskach perfekcyjny wykonawca woli prezydenta. Ostatnio w Dumie, którą przekształcił w sprawnie działającą maszynkę do głosowania. Teraz pokieruje wywiadem. Dotychczasowy szef SWR Michaił Fradkow pełnił tę funkcję rekordowo bo aż dziewięć lat. Były premier należy do starej gwardii, ale zarazem nie zaliczał się do grona najbliższych ludzi Putina. Jego odejście wpisuje się w kolejne dymisje członków starej ekipy (Siergiej Iwanow, Wiktor Iwanow, Andriej Bieljaninow, Władimir Jakunin itd.). Putin odnawia elitę przed reelekcją, ale też dąży wyraźnie do pewnych przemian reżimu. W tym kontekście nie dziwi nominacja Naryszkina, człowieka do zadań specjalnych, który po prostu ma stać się… grabarzem SWR. Wywiad ma bowiem przestać istnieć jako samodzielna instytucja.

Szczegółowa informacja na ten temat pojawiła się tego samego poranka, co pierwsze oficjalne wyniki wyborów do Dumy i zapewne nie był to przypadek. Rezultat wyborów, a przede wszystkim to, co się przed i po nich działo, wskazuje na konsolidację reżimu i zwiększanie osobistej władzy Władimira Putina. Wypuszczenie przez „Kommiersanta” – dziennik związany z Gazpromem – publikacji o reformach w aparacie bezpieczeństwa, oznaczających przywrócenie starego modelu jednej potężnej „cywilnej” służby specjalnej, pełniącej rolę jednocześnie policji politycznej, kontrwywiadu i wywiadu, wskazuje kierunek dalszych przemian reżimu.

Przypomnijmy, zgodnie z doniesieniami gazety, brzmiącymi zresztą bardzo wiarygodnie i składającymi się w logiczną całość, dojdzie do połączenia Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), Federalnej Służby Ochrony (FSO) i Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR). Taki scenariusz prognozowano skądinąd od dawna, można by rzec wręcz, że od początku rządów Putina. Przy każdej okazji, gdy dochodziło do przesunięć personalnych i strukturalnych w służbach, wracał temat włączenia wywiadu (SWR) do FSB. Tajemnicą poliszynela było, że prezydent chciałby przywrócić blask instytucji, która go ukształtowała.

Powrót dawnego Pierwszego Zarządu Głównego pod kuratelę Łubianki nie jest więc żadnym zaskoczeniem. Intryga kryje się w FSO. Wiadomo, że jest to służba ciesząca się największym zaufaniem Putina, najbardziej elitarna i najpotężniejsza (Putin z czasem wyznaczył jej rolę nieoficjalnego „kuratora” wszystkich innych służb). Dlaczego więc prezydent rezygnuje z jej odrębności i pozwala, by połączyła się z o wiele liczniejszą i znaną FSB? Odpowiedź może być następująca: Putin chce, by „nowe KGB” (podobno ma się nazywać Ministerstwem Bezpieczeństwa Państwowego – taka instytucja zresztą funkcjonowała w czasach stalinowskich), był zdominowany przez jego lojalnych nominatów. Mówiąc krótko, przy połączeniu trzech elementów – FSB, SWR, FSO – to wcale nie Łubianka (FSB – uważana za spadkobiercę KGB w prostej linii), a właśnie FSO ma być tym najważniejszym. W ten sposób Putin zneutralizuje możliwych przeciwników w FSB i SWR, a sam i tak buduje już drugi potężny ośrodek bezpieki: Gwardię Narodową. Wielusettysięczna formacja zbrojna plus Służba Bezpieczeństwa Prezydenta (SBP), czyli bezpośrednia ochrona Putina, obecnie wchodząca na prawach autonomii w skład FSO, mają być mieczem i tarczą gospodarza Kremla

Z punktu widzenia Polski przemiany w znanym ze skuteczności SWR to z jednej strony szansa na to, iż proces przemian wyhamuje impet działań wywiadowczych Rosji, z drugiej – jeśli do SWR mieliby napływać ludzie ze znanego z bardziej brutalnego sposobu działania FSB – zagrożenie bardziej ofensywnym i równocześnie mniej subtelnym (niekoniecznie przez to mniej skutecznym) stylem działania. Warto jednak pamiętać i o tym, że na polskim kierunku aktywnie działa również GRU i służby innych państw.

Czesław Kosior/oaspl.org