Marian Kowalski nie pozostawił suchej nitki na "Komitecie Obrony Demokracji", stwierdzając jednoznacznie, że celem tej grupy nie jest wcale walka o demokrację.
"Im nie chodzi o wolność i demokrację, to kwik z powodu utraconego koryta" – ocenił. Polityk stwierdził, że gdyby żył jeszcze generał Wojciech Jaruzelski, zapewne byłby honorowym członkiem KOD-u.
Swoją ocenę dotyczącą działania KOD-u Kowalski często przedstawia za pośrednictwem portali społecznościowych. Szerszej wypowiedzi na ten temat udzielił w niedawnym wywiadzie dla portalu polskaniepodlegla.pl.
"Skutkiem wygranych przez PiS wyborców, jest przejęcie władzy. Jak Platforma Obywatelska przejmowała wszystko – to było zwycięstwo demokracji. Teraz jak robi to PiS to jest zdrada. Otóż nie! Ja może nie jestem jakoś zakochany w demokracji – wolę monarchię – ale wiem, że takie są reguły i prawa w demokratycznym państwie" – mówił Kowalski.
Były kandydat na prezydenta negatywnie ocenił próby przenoszenia konfliktu w Polsce na arenę międzynarodową. Jak podkreślił, widać teraz, że po utracie mandatu demokratycznego na sprawowanie władzy w Polsce, ludzie ci szukają protekcji innych rządów lub instytucji ponadnarodowych.
"Chcą za pomocą obcych rządów bronić szkodliwej konstytucji sprzed 20 lat – konstytucji, która powoduje paraliż państwa polskiego i blokuje możliwość jego reformowania" – przekonywał.
Na temat KOD-u padły słowa bardzo mocne.
"To jest szeroka koalicja od zwolenników Jerzego Urbana, przez dziennikarzy z czasów stanu wojennego, po polityków typu Ryszard Petru. Widać wyraźnie, że to jest taki fołksfront ludzi, którzy potrzebowali protekcji Moskwy lub Brukseli, a w istocie szkodzą narodowi polskiemu" – ocenił. Jak dodał, to właśnie oni zagrażają demokracji.
"To zwykłe stado zdrajców, których trzeba fotografować, aby wiedzieć kto wychodzi na ulice, bowiem tacy ludzie nie powinni być obecni w przestrzeni publicznej" – skwitował ostro Kowalski.
ds/telewizjarepublika.pl