Na początku trzeba stwierdzić jeden fakt: Rafał Ziemkiewicz w żaden sposób nie zakpił sobie z choroby celebrytki Kory. Wręcz przeciwnie: pokazał jedynie hipokryzję tych, którzy dążą do legalizacji marihuany jako preparatu leczniczego. W rzeczywistości, jak wykazuje Ziemkiewicz, marihuana ma jedną właściwość: powoduje wymóżdżenie!

Ziemkiewicz zaczyna felieton słowami:"Na chwilę stałem się bohaterem negatywnym kolorówek, jako cham, a nawet, zdaniem pewnej celebrytki, „palant”, który szydzi sobie z choroby nowotworowej pani Olgi Jackowskiej zwanej Korą. Takiego bowiem pseudoniusa wpuścił w internetowy głuchy telefon portal gazeta.pl. Portal ten zresztą nie od dziś stosuje metodę prowokowania internetowych hejtów i nabijania klików za pomocą krzykliwych tytułów mających się zupełnie nijak do zatytułowanej masy tekstowej".Czy rzeczywiście można doszukać się jakiejś kpiny z choroby Kory w tekście Ziemkiewicza? "Nie muszę chyba tłumaczyć, że żadnego "szydzenia" z choroby nowotworowej nie było - nawet pudelek.pl, na który modnie jest psioczyć, nie miał takiego tupetu jak ludzie z Czerskiej, opatrując "Ziemkiewicz szydzi" znakiem zapytania. Był tweet, w którym zwróciłem uwagę, że ta choroba obala jedno z kłamstw kolportowanych przez marihuanistów, jakoby ich ulubione zielsko leczyło liczne choroby, w tym właśnie nowotwory".

I tyle. Oto cała prawda na temat rzekomego szyderstwa Rafała Ziemkiewicza z choroby piosenkarki. Ale najbardziej ciekawym fragmentem felietonu jest to, że publicysta genialnie wykazuje hipokryzję tych wszystkich, którzy chcą zalegalizować marihuanę. "Nie taję, iż - choćby dlatego, że mam dzieci - jestem na propagatorów narkotyków cięty. Marihuana to paskudztwo, którego wpływ na ludzki mózg świetnie nadałby się na reklamę "Sprite’a". Oczywiście, takiej reklamy nie będzie, ponieważ paskudztwo to jest na całym świecie intensywnie promowane. Życzliwość, z jaką elity Nowego Wspaniałego Świata wspierają kampanie na rzecz zastąpienia zielskiem tradycyjnych używek, tytoniu i alkoholu, ma moim zdaniem charakter systemowy i jest częścią problemu świata rządzonego przez zrost wielkich korporacji i ponadnarodowej biurokracji - świata, w którym coraz większe pieniądze dają coraz mniej licznym coraz większą władzę, a coraz większa władza coraz większe pieniądze".

"Piłka jest prosta: skutkiem alkoholu i tytoniu są schorzenia wątroby, płuc i serca, bardzo kosztowne w leczeniu. Skutkiem marihuany jest wymóżdżenie. Badania kliniczne, potwierdzone ponad wszelką wątpliwość, pokazały, że kilka lat palenia − szczególnie w wypadku nastolatków − obniża IQ o kilkanaście punktów. Więc zamiana tytoniu i wódki na zielsko to zamiana obywateli, którzy kosztują trzeszczące w szwach systemy ubezpieczeń ciężkie pieniądze, a nadal zdolni są myśleć i głosować, na obywateli z wygładzonymi zwojami mózgowymi, z punktu widzenia komunikacji społecznej dużo dla władzy wygodniejszymi. Pieniądze wydawane na leczenie raka, miażdżycy czy marskości można by wtedy przeznaczyć na nowe gulfstreamy dla prezesów i przewodniczących".

Ziemkiewicz dodaje na końcu: "Szczerze życzę pani Korze uporania się z chorobą - także dlatego, że da jej to szanse na przemyślenie pewnych spraw i naprawienie wyrządzonych głupim gadaniem szkód. Ale żadna choroba nie zmienia faktu, że ludzi, przyczyniających się do popularyzowania wymóżdżającego świństwa wśród zawsze skłonnej do ryzykownych zachowań młodzieży, powinno się traktować jak dilerów narkotyków. Nie są od nich lepsi".

Cały felieton czytaj TUTAJ

sm/Interia.pl