Nic nie wzbudziło ostatnio większych emocji po prawej stronie polskiego Internetu, niż kwestia kijowskiego Majdanu.  Ze strony Narodowców czy zwolenników Janusza Korwina-Mikke można często usłyszeć opinie daleko odbiegające od powszechnego obrazu ukraińskich wydarzeń. I w tym wypadku nie jest to wcale pozytywne zjawisko.

Goszcząc  w kwietniu w Kijowie, miałem okazje porozmawiać ze swoimi ukraińskimi znajomymi. Oczywiście tematem były wydarzenia na Ukrainie, które nie schodzą z głównych wydań programów informacyjnych przynajmniej od grudnia. Jak można było się spodziewać, ci młodzi Ukraińcy, jak większość swoich rówieśników, była na różne sposoby zaangażowana w „Euromajdan”, a opinie na temat Janukowycza, Putina czy ostatnich kilku miesięcy była jednoznaczna. Tym ciężej im było zrozumieć, że mimo iż generalnie w Polsce odbiór „majdanowej rewolucji” jest pozytywny, to pojawiają się w Polsce głosy mocno niechętne wobec protestujących na kijowskim Placu Niepodległości. I to naprawdę z zaskakującej strony.

Słuszny opór czy rządy ulicy?

Na wielu stronach czy blogach związanych z Ruchem Narodowym czy Nową Prawicą panuje swego rodzaju sceptycyzm wobec  „rewolucyjnej zmiany władzy” na Ukrainie. Pomijając już niepoważne głosy o rządach motłochu, sporo prawicowców podważa legalność nowej władzy i okazuje swoje zrozumienie dla polityki moskiewskiej wobec Ukrainy. Wielu zasłania się przy tym poglądami konserwatywnymi (legitymizm)czy wiarą w realizm polityczny zgodny z kanonem Romana Dmowskiego. Można toczyć spory natury prawnej na temat natury zmian politycznych w Kijowie, jednak dziwnym jest na zewnątrz głosić hasło przeciwko „siłowej” zmianie władzy a samu nawołując u siebie do „obalenia republiki okrągłego stołu” czy wywaleniu „bandy czworga”

Powstały już pierwsze badania socjologiczne na temat „Euromajdanu”. Jednak wystarczy samu spojrzeć na jego uczestników, porozmawiać z nimi, a wyłoni się nam jakże znajomy obraz. Przeciwko Janukowyczowi  protestowali młodzi ludzie mający dość wszechogarniającej korupcji, powszechnej biedy, braku perspektyw i bezczelności elit polityczno-biznesowych swojego kraju. Czy nie przypominają oni młodych ludzi w Polsce, którzy chodzą na Marsze Niepodległości czy popierają Janusza Korwina-Mikke? W dodatku kiedy ta bezczelna władza zaczęła do nich strzelać, oni nie przestraszyli się i nie uciekli. Uciekł za to prezydent, który okazał się nie tylko bandytą który kazał zabijać własnych obywateli, ale i złodziejem na skale spotykaną chyba tylko  w Afryce. I czy ci młodzi ludzie z Kijowa, Lwowa czy Charkowa nie powinni  budzi u polskich narodowców i wolnościowców szacunku i podziwu zamiast pogardy?

Putin czy Merkel

W dużą konfuzje wprawiło polską prawicę poparcie Ukraińców dla integracji z Unią Europejską. To co dla wielu Polaków jest dopustem Bożym, dla Ukraińców jest nadzieją na lepsze życie.  Postawę tą można zrozumieć, jeśli potraktuje się Ukraińców i Polaków symetrycznie. Tak jak wielu Polaków widzi problem w podporządkowaniu się naszej gospodarki Berlinowi, tak wielu Ukraińców widzi problem w podporządkowaniu się Moskwie. Nasi wschodni sąsiedzi widzą w Unii możliwość wyjścia z zaklętego kręgu korupcji i oligarchii. Problemem jest to, że Polsce wielu eurosceptyków sposób na wyjście z pod panowania brukselskiej biurokracji i ideowej dominacji lewicy widzi w Putinie. I często powtarza Putinowską propagandę.

[koniec_strony]

Jednym z elementów takiej propagandy jest mit o istnieniu dwóch narodów na Ukrainie. Rosyjskie władze twierdzą, że mieszkańcy południa i wschodu na Ukrainie to tak naprawdę Rosjanie, w dodatku brutalnie represjonowani przez nowe władze, czego dowodem ma być nowa ustawa językowa. Wystarczy jednak posłuchać osób pochodzących z Charkowa czy Odessy, żeby przekonać się, ile w tym prawdy. W najbardziej rosyjskim Regionie Donieckim przyłączenie do Rosji popiera może jakieś 15% obywateli, w pozostałych „niebieskich” regionach poparcie dla takiego rozwiązania nie przekracza 10%. A jeśli chodzi o język, to po ukraińsku potrafi mówić ponad 90% obywateli, a ponad ¾ posługuje się nim biegle. Co ciekawe, w przypadku języka rosyjskiego, proporcje są prawie dokładnie te same.

Nie zmienia to jednak faktu, że Ukraińcy są bardzo podzieleni.  Nie wszyscy popierają zachodni kierunek nowego rządu. Wielu mieszkańców wschodu i południa Ukrainy, zawiedzionych Janukowyczem, w Putinie widzi wzór do naśladowania. Jednak większość Ukraińców nie chce być częścią Rosji, i już na pewno nie będą umierać za Putina.

Stalin czy Bandera

Chyba najpoważniejszym zarzutem wobec „Euromajdanu” jest obecność na nim zwolenników Stepana Bandery. I trudno przejść nad tym do porządku dziennego, czerwono-czarne flagi UPA są na Majdanie Niepodległości wszechobecne. Z tym że wspomnienie o tym wywołuje w Ukraińcach zdziwienie i zakłopotanie. Owszem, wielu słyszało o Wołyniu, ale powoływanie się na Banderę nie ma dla nich wydźwięku antypolskiego. Bandera w historii i polityce ukraińskiej olbrzymim problemem. Jednak czynienie z niego głównego argumenty przeciwko uczestnikom kijowskich protestów czy nowej władzy jest mówiąc delikatnie, nieodpowiednie.

Osoby oskarżające „Euromajdan” czy rząd Jaceniuka o faszyzm, obok tego że piszą głupoty, nieświadomie wpisują się w poetykę podobną do tej obecnej w Gazecie Wyborczej, dopatrującej się faszystów chociażby w Marszu Niepodległości. Ukraińcom jest tym trudniej, że nie mają wielu bohaterów w swojej historii, i tak nieciekawa postać jak Bandera jest jego namiastką. I wbrew alarmistycznemu tonowi  wielu prawicowych komentatorów, z faktu odwołania się przez część ukraińskiej młodzieży do ideologii UPA nie wynika wielkie zagrożenie dla Polaków. Tak jak i zresztą z faktu istnienia grup młodych Polaków  odwołujących się do ideologii ONR nie wynika wielkie zagrożenie dla Żydów.

Szczerze mówiąc już większe zagrożenie nostalgia za ZSRR obecna  we władzach w Moskwie i wśród jej zwolenników na Ukrainie. ZSRR czyli państwa odpowiedzialnego nie tylko za Katyń, ale i za pierwszą czystkę skierowaną przeciw Polakom z lat 1937-39. Hasła o odebraniu Polsce Przemyśla są równie poważne jak hasła odzyskaniu dla Polski Lwowa czy Wilna. Za to hasła o naprawieniu największego błędu w historii, jakim był upadek Związku Radzieckiego, brzmią groźnie, gdyż padają z ust nie liderów marginalnych partyjek, ale z ust przywódcy mocarstwa atomowego.

Porozumienie lepsze od wrogości

Ukraińcy są obecnie w naprawdę złej sytuacji. Co gorsza, wielu ludzi ma wrażenie, że Ukraina stała się ofiarą rozgrywki między mocarstwami. Nie zmienia to postaci rzeczy, że ludzie którzy walczyli ze Specnazem na ulicach Kijowa naprawdę chcieli wolności w swoim kraju, i gotowi byli za nią zginąć. Charakterystyczne jest to, że nasi sąsiedzi widzą właśnie w Polsce wzór do naśladowania. Polskiej młodzieży , nastawionej patriotycznie i wolnościowej, naprawdę blisko do młodzieży z Majdanu. Wielu jednak polityków i publicystów prawicowych swoimi opiniami stara się chyba poróżnić Polaków i Ukraińców. Nie zdają sobie sprawy, że nawet jeśli mają na uwadze prawdę historyczną czy polski interes narodowy, to odsądzając od czci i wiary niedawne przemiany na Ukrainie, mogą osiągnąć skutek przeciwny do zamierzonego. Widać, że zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie rodzą się silne ruchy patriotyczne, w dodatku z szerokim polem do współpracy. Skłócenie patriotów z Polski i Ukrainy leży w czyimś interesie, ale na pewno nie jest to interes polski. 

Bartosz Bartczak