Zakłamane, opozycyjne media „wkręcają” dwóch posłów i dwóch senatorów PiS, członków 25-osobowej Krajowej Rady Sądownictwa (KRS), do swego ataku na prezydenta A. Dudę za jego odmowę powołania dziesięciu sędziów wskazanych w pozytywnych wnioskach KRS. Media te piszą, że także posłowie i senatorowie PiS – członkowie KRS, w tym i ja, oraz poseł St. Piotrowicz, w głosowaniu poparliśmy odrzucone ostatnio przez prezydenta kandydatury na sędziów lub kandydatury sędziów na sędziowskie awanse.

Otóż, jest to skrajnie nieuczciwy argument, typowy dla lewackich środowisk, jeśli weźmie się pod uwagę styl i tryb pracy w KRS.

Akta wszystkich kandydatów na sędziów lub na awanse sędziowskie planowane na konkretne posiedzenie, przewodniczący KRS przydziela kilku-, zwykle 5-osobowym Zespołom sędziowsko-poselskim lub senatorskim, przydzielając im po kilkanaście, a niekiedy kilkadziesiąt wniosków z dołączonymi obszernymi aktami osobowymi kandydatów. Tak, że nie wszyscy członkowie KRS zajmują się wszystkimi aktami i wnioskami planowanymi do rozpoznania przez Radę na danym posiedzeniu. Nie analizują szczegółowo wszystkich, a zajmują się bliżej aktami kandydatów przydzielonych danemu Zespołowi, a w ramach Zespołu zajmują się jeszcze tylko kilkoma aktami-wnioskami, które są im imiennie przydzielone do zbadania. Niekiedy nie otrzymuje się żadnych akt do badania, jeśli wniosków na dany Zespół przydzielono mniej niż 5. Co nie znaczy, że nie mamy prawa samemu przeglądać akta osób omawianych we wszystkich innych Zespołach.

Szczegółowiej badamy jedynie akta sobie przydzielone i te akta na posiedzeniu Zespołu referujemy. Referujemy wyłącznie na podstawie papierowych akt osobowych przesłanych do KRS. Niekiedy tylko kandydat zapraszany jest przez Zespół na krótką rozmowę bezpośrednią.

Nikt nie jest w stanie zbadać szczegółowo wszystkich kilkudziesięciu, niekiedy  kilkuset akt, które wpływają do KRS na poszczególne posiedzenia.

Następnie, Zespoły po rozpatrzeniu przydzielonych im kandydatur głosują wewnątrz, którego kandydata lub kandydatów rekomendować na posiedzeniu plenarnym KRS.  Pod uwagę są brane jedynie osoby spełniające formalne wymagania ustawowe.

Następnie, na posiedzeniu plenarnym KRS wszystkie Zespoły zbierają się i kolejno, jeszcze raz pobieżnie omawiają przydzielone sobie do rozpatrzenia wnioski o powołanie na stanowisko sędziego lub awans. Każdy z członków KRS omawia sobie przydzielone wnioski. Przewodniczący każdego z Zespołów informuje zaś Radę, która z kandydatur omawianych w Zespole jest przez Zespół rekomendowana. Następnie, KRS głosuje nad wnioskami poszczególnych Zespołów i ogólną uchwałą KRS wskazuje kandydata na stanowisko sędziowskie. Wniosek z tą uchwałą wskazującą kandydata KRS przesyła następnie do prezydenta z prośbą o powołanie.

Teoretycznie mamy prawo wglądu do akt wszystkich kandydatów, które wpływają na dane posiedzenie KRS-u, ale wobec ich ilości, niekiedy bardzo dużej – nie jest możliwym choćby pobieżne prześwietlenie akt wszystkich osób.

Po drugie, nawet badając sobie tylko przydzielonych kilka lub kilkanaście akt, nie ma możliwości zorientowania się, kim rzeczywiście jest kandydat na sędziego lub sędziowski awans. Nie jesteśmy w stanie ocenić sylwetki moralnej sędziego, jego poszczególnych wyroków wydawanych gdzieś w Polsce. Nie wiemy czy jest człowiekiem uczciwym, sprawiedliwym, czy jest człowiekiem sumienia, jaki ma charakter – uległy czy nie. Nie jesteśmy w stanie zorientować się kim jest w rzeczywistości kandydat i czy będzie spełniał społeczne zaufanie w nim pokładane. Nikt zresztą tego nie bada i od problemu tego ucieka się w środowisku sędziowskim jak od ognia. Sami sędziowie unikają przy tym informowania innych członków Rady o swej wiedzy w tych sprawach, o „uczciwym” lub „nieuczciwym” sposobie bycia, życia i orzekania sędziego, o pojawiających się przypadkach społecznego wzburzenia na niektóre skandaliczne wyroki ich kolegów, o których tylko czasami donoszą media.

Posłowie nie mają więc w KRS-ie wiedzy o tym, kim rzeczywiście, od strony pozaformalnej, jest kandydat na stanowisko sędziego lub do sędziowskiego awansu, na którego muszą zagłosować. Po nazwiskach i kilkunastu suchych informacjach o charakterze niezwykle formalnym, w istocie nie wiemy z jakim kandydatem na sędziego – uczciwym czy nieuczciwym – mamy doczynienia.

Do wniosku o powołanie na stanowisko sędziego lub awans dołącza się bowiem tylko dane określone w ustawie o ustroju sadów powszechnych, tj. dane osobowe, datę ukończenia studiów, aplikacji, suchy przebieg pracy zawodowej, opinie swych kolegów, opinie kolegium i zgromadzenia ogólnego sędziów, dane o karalności. Do akt dołączone jest zaświadczenie o zdrowiu, ocena badania psychologicznego, ale tylko jeden raz, gdy dana osoba kandyduje po raz pierwszy na funkcję sędziowską. Trudno ustalić, jak szczegółowe są te badania  i czy oddają rzeczywiście prawdziwą sylwetkę kandydata, i czy nie mają charakteru grzecznościowego. Psycholog nie jest też uprawniony do szczegółowego analizowania np. politycznych sympatii kandydata, ani badania jego sumienia. Nigdy potem badań psychologicznych, charakterologicznych sędziom nie sporządza się. Do wniosku o powołanie na stanowisko sędziowskie lub awans dołączona jest też ocena przełożonych o osobistej  kulturze kandydata, jego pracowitości i sumienności, rzetelności itp.

Osobną ocenę sporządza tzw. sędzia wizytator, który ocenia dorobek prawny kandydata, skupiając się tu przede wszystkim na terminowości, zaskarżalności orzeczeń kandydata i wszelkiego rodzaju możliwych statystykach i zgodności. Trzeba dodać, że ocenę kandydata wizytator dokonuje na podstawie kilkudziesięciu akt spraw, które kandydat załatwiał, wskazanych do oceny przez samego kandydata, jako jego „najlepszych”.

Formalne wymogi wskazane w ustawie o ustroju sądów powszechnych nie dają możliwości pełnej oceny czy kandydat sprzeniewierzył się w przeszłości obowiązkom sprawiedliwego, obiektywnego, uczciwego orzekania. Ustawa wymaga tylko spełnienia formalnych wymogów wyżej wskazanych. Teoretycznie wskazanymi przez KRS na stanowisko sędziów lub awansowanymi mogą być też osoby o psychopatycznych skłonnościach, zaburzone emocjonalnie, niesprawiedliwe czy brutalne. Takie sytuacje zdarzają się i KRS zajmuje później stanowiska w postępowaniach dyscyplinarnych dotyczących tych osób, gdyż wniosków takich na niesprawiedliwych lub brutalnych i agresywnych sędziów wpływa do KRS dość dużo.

My, członkowie KRS-u spoza korporacji sędziowskiej, nie mamy żadnej wiedzy o tym, kim naprawdę, od strony tzw. ludzkiej, osobowościowej, moralnej – jest kandydat na sędziego lub sędziowski awans. Nie znamy jego orzecznictwa, a przesłane obszerne akta papierowe nie pozwalają wyrobić sobie zdania w tym zakresie. Samo zaś środowisko sędziowskie tego typu informacje o kandydatach zachowuje dla siebie.

Nauką dla mnie, którą z tego nieuczciwego, medialnego ataku na posłów PiS- członków KRS wyciągnę, będzie na przyszłość to, iż na wszelki wypadek, wobec niemożności rzetelnej oceny uczciwości kandydata, jego obiektywizmu i poczucia sprawiedliwości zawsze już będę głosowała przeciwko wszystkim przedstawionym przez KRS kandydatom, których osobiście nie będę znała. Gdyby wiedza, którą ma pan prezydent dostępna była też na poziomie KRS-u, z pewnością kandydatur tych bezwolnie byśmy nie poparli. Myślę, że nie poparliby ich również niektórzy sędziowie KRS. Ale wiedzy, którą ma prezydent my, parlamentarzyści KRS nie posiadamy. Nie wezmę już mimowolnego udziału w akceptowaniu osób, skoro przy naszej niewiedzy istnieje obawa, czy osoby te  rzeczywiście na taką funkcję zasłużyły. Do środowiska sędziowskiego, które pozytywnie opiniuje takie kandydatury we wnioskach do KRS, jak widzę, nie mogę mieć dziś niestety zaufania.

Poza tym w Radzie nie głosujemy imiennie. Jesteśmy w niej w znacznej mniejszości  (6-ciu parlamentarzystów w 25-osobowej Radzie) i zwykle, jeśli mamy inne zdanie, jesteśmy przegłosowywani przez pozostałych członków-sędziów KRS. Na zewnątrz jednak uchwały KRS, np. aprobujące danych kandydatów lub opinie o projektach aktów prawnych o politycznej wymowie, z którymi się skrajnie nie zgadzamy, wychodzą na zewnątrz jako uchwały całej Rady.

Wydaje się, że w sytuacji manipulowania przez media głosowaniem członków KRS- przedstawicieli PiS w Radzie, pod rozwagę i do ponownego przemyślenia należy poddać całą procedurę wyłaniania kandydatów na sędziów zgłaszanych potem do prezydenta. Nie może być tak, że dokonujemy wyboru na podstawie niepełnej wiedzy, tylko w oparciu o suche,  papierowe informacje personalne. Nie mamy możliwości uwzględnienia przy tym innych ważnych okoliczności mających istotny wpływ na dobry wybór uczciwego sędziego, np. opinii lokalnych organizacji społecznych, związkowych i innych obywatelskich, oceniających pracę kandydata z zewnątrz korporacji.

Krystyna Pawłowicz