Ile rząd ma pieniędzy na polemikę z Żydami o reputację Polski aż do zwycięstwa? Bo jeśli tylko te 250 milionów złotych, czyli 71 milionów dolarów, na których siedzi Polska Fundacja Narodowa, to może je sobie w buty włożyć. Dlaczego? – za chwilę.

   Nasunęło mi się nieeleganckie pytanie o pieniądze, gdy premier Mateusz Morawiecki na konferencji w Monachium powiedział, że wśród zbrodniarzy II wojny światowej byli także Żydzi. Oczywiście, że byli. Ale kochany panie premierze, jak wyraził się największy dyplomata francuski „język służy do ukrywania myśli”. A jeśli nie pasuje panu ten łajdak Talleyrand, to może posłucha Jezusa „Oto ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie roztropni jak węże a nieskazitelni jak gołębie”. Trzeba być roztropnym a nieskazitelność dopiero sobie wyrobić zręczną polityką.

  Konferencja prasowa premiera to nie jest seminarium akademickie, gdzie mówi się, co każdy uważa za prawdę. A i tam jest niebezpieczne. O udziale Żydów w Zagładzie pisała uczona żydowska Hannah Arendt w książce pt. „Eichman w Jerozolimie”. Przysłuchując się procesowi organizatora transportów do obozów śmierci uznała, że Holocaust miałby mniejsze rozmiary, gdyby nie pomoc hitlerowcom ze strony judenratów, samorządów żydowskich w gettach. Została  za to wyklęta ze swego środowiska. A premier zostanie nie tyle wyklęty - bo tam nie należy - ile przeklęty przez bardziej krewkich oponentów.  Tak podgrzeją nastroje wokół nieroztropnych słów, że każda prawda pójdzie z dymem.

  A teraz o pieniądzach na walkę o polską prawdę najprawdziwszą. Otóż jedna czwarta najbogatszych ludzi świata jest żydowskiego pochodzenia, tak jak jedna trzecia z 400 najbogatszych Amerykanów. To nie jest dla nich wielki problem wydać po miliardzie i nakryć czapkami każdego przeciwnika. A jeśli rozgorzeją namiętności, które uznają za antysemickie? George Soros przekazał w ubiegłym roku na swoje cele ideologiczne 18 miliardów dolarów własnego majątku! Ogółem wydał filantropijnie w całym życiu 32 miliardy. Nikt nie będzie wymagał od innych aż takich ofiar. Niech dadzą po miliardzie,  no dobrze, po 100 milionów. Nawet 10 milionów starczy. A są również multimilionerzy mniejsi, ale nieobojętni na interes swego ludu; ci może dadzą po milionie.

  Liczą się nie tylko pieniądze. Amerykanie żydowskiego pochodzenia są silnie obecni we władzach, finansach, na kampusach, w mediach i w kulturze. Hollywood wytwarza wyobrażenia o świecie dla wszystkich mieszkańców globu. Lobby w Waszyngtonie nie ma sobie równych. Najbardziej aktywny ze setek organizacji jest American-Israel Public Affairs Committee, aż były spiker Izby Reprezentantów Newt Gingrich nazwał AIPAC najbardziej skutecznym ugrupowaniem obrony interesów na całej planecie! A co ma Polska na planecie?

  W Ameryce polityków zyskuje się nie tylko przekupstwem – o, bardzo przepraszam – dotacjami na kampanie wyborcze, ale też groźbą zarzutu antysemityzmu. Zajmuje się tym AIPAC i osławiona AntiDefamation Leauge, Liga Przeciwko Zniesławieniom. Może każdemu zarzucić że jest antysemitą, choćby miał żonę Żydówkę i dzieci wychowywał na Żydów – to przypadek Howarda Deana. Chciał nominacji demokratów w wyborach prezydenckich, lecz śmiał powiedzieć, że USA powinny zająć „bardziej zrównoważone stanowisko” w konflikcie arabsko-izraelskim. I został politycznie wykończony. I to we własnym kraju, broniąc interesów Stanów Zjednoczonych. A teraz zobaczymy, co Liga zrobi z wypowiedzią polskiego premiera.

  Polski rząd nie wygra czołowego starcia z Izraelem o wizję historii Zagłady, gdyż nie ma aparatu propagandy, ani polskiego lobby w Waszyngtonie. A klęska będzie dotkliwa. Lepiej wycofać się szukając kompromisu. Trzeba za wszelką cenę utrzymać sojusz z USA, gdyż lobby izraelskie może zagrozić, że nam to popsuje. Nie pocieszajmy się, że sojusz leży także w interesie Waszyngtonu dla szachowania Moskwy. Interes kraju to za mało, jak boleśnie przekonali się politycy, naukowcy i ludzie mediów w Ameryce. Niech gorące głowy w Polsce będą mądrzejsze przed szkodą.

  Przyjaciel został wzięty do karnej kompanii wojska za działalność antysocjalistyczną. Miał tupet, więc robił pogadanki swemu dowódcy. Ten w końcu wypalił; „szeregowiec (nazwisko) co z tego, że macie rację, skoro wasza racja jest zasrana”. Józek kontra czołgi paktu warszawskiego. Tak mi się samo skojarzyło.

Krzysztof Kłopotowski

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich

sdp.pl