Ah, ten The New York Times! Czegóż to czytelnik się nie dowie z lektury ponoć wzorowego dziennika! Jestem w Nowym Jorku; wpadła mi w ręce ocena różnicy podejścia w Europie i a Ameryce do pacyfikacji Gazy przez siły zbrojne Izraela. Autor Roger Cohen wyjaśnia, czemu Amerykanie bardziej sympatyzują z Izraelem, niż Europejczycy. I dlaczego rząd amerykański stanowczo popiera, gdy rządy europejskie nie są takie skore.

Pisze Cohen: „To poparcie jest przytłaczające w kręgach politycznych. Cierpienia Palestyńczyków są niemal tabu w Kongresie. I to nie tylko wśród amerykańskich Żydów, lepiej zorganizowanych i bardziej głośnych, niż ich szepcący europejscy odpowiednicy, ale dlatego, że odbija się echem historia narodu imigrantów uciekających od prześladowań i wyłaniającego się z nikąd w Ziemi Świętej.” Dalej twierdzi, że Ameryka woli jednoznaczne zło i dobro. Żaden przywódca europejski nie użyłby sformułowania „oś zła”. Trzeci wybuch walk w Gazie w ciągu sześciu lat pasuje do manichejskiego schematu: demokratyczne państwo żydowskie uderzone rakietami odpowiada islamskim terrorystom.

Wszakże w długim tekście Cohena nie ma ani słowa o przepotężnym lobby izraelskim w Ameryce, które niszczy kariery rzeczywistych i domniemanych przeciwników Izraela zaś pomaga zwolennikom. Dlatego poparcie dla Izraela jest przytłaczające w kręgach politycznych, gdy cierpienia Palestyńczyków stanowią tabu; kto odezwie się w ich obronie, ten poniesie surowe konsekwencje. Owszem, podobna mitologia imigracyjna Izraela i Ameryki ma znaczenie. Jest jedank ważniejsza dla opinii publicznej, której lobby nie może zaszkodzić, niż dla cynicznych polityków. Ci przestawią swe żagle, jeśli zmienią się wiatry.

Do mnie też przemawia owa mitologia, ale w wersji High Tech. Izrael zbudował na pustyni kwitnącą cywilizację. Arabowie mogą zbudować podobną gdzieś obok, a niekoniecznie na ziemi przeznaczonej Żydom religijną sankcją. Przed powrotem z diaspory, był tu smród, brud i ubóstwo a dzisiaj – dochód narodowy wynosi 305 miliardów dolarów, 38 tysięcy dolarów na głowę mieszkańca. W Polsce za mało się wie o kolosalnej pracy pozytywnej, jaką wykonali Żydzi w Izraelu.  

Zresztą, po Holocauście Żydzi mają święte prawo do swej Ziemi Świętej. Kropka. 

Dlatego w konflikcie bliskowschodnim racja leży po stronie Izraela w tej odsłonie, jak również niemal we wszystkich poprzednich. Łatwo litować się nad zabitymi dziećmi palestyńskimi, czy oburzać na ruinę domostw. Zdjęcia w telewizji i internecie dają pokarm dla emocji spychając na bok rozumne argumenty. Jednak Żydzi wygrywają również na emocje. Obrazom palestyńskich cierpień odpowiadają mocniejsze obrazy cierpień żydowskich w bardzo długiej historii 

Ani racja moralna, ani cywilizacyjna nie obronią się same. Dlatego jest potrzebne proizraelskie lobby w Waszyngtonie. Uczmy się od Żydów. Potrzeba propolskiego lobby najpierw w Polsce, a potem w świecie. Powstał już zalążek – Reduta Dobrego Imienia czyli Polish League Against Defamation. Założyciel i prezes Maciej Świrski wzoruje się na żydowskiej AntiDefamation League. Jeżeli w ciągu dekady Reduta osiągnie ćwierć skuteczności ADL, to będzie wielki sukces. 

Krzysztof Kłopotowski/Sdp.pl