Paweł Chmielewski, portal Fronda.pl: Bardzo wiele mówi się o zagrożeniu terrorystycznym związanym z grupą uchodźców, którzy mieliby trafić do Polski na mocy decyzji Komisji Europejskiej. Jednocześnie przez wschodnią granicę w ciągu kilku miesięcy napłynęło do kraju kilka tysięcy migrantów z Czeczenii i innych republik kaukaskich. Czy nie jest to poważniejsze zagrożenie?

Dr Krzysztof Liedel: Warto zacząć od tego, że to nie sami uchodźcy stanowią zagrożenie. Problemy rodzi po pierwsze to, że ich fala jest tak duża. Po drugie terroryści mogą zechcieć wykorzystać tę sytuację, by przerzucić na teren Unii Europejskiej swoich ludzi. To naturalne i trudno wyobrazić sobie, by nie chcieli tego wykorzystać.

Jest natomiast rzeczywiście tak, że do Polski w ostatnim okresie przyjeżdża bardzo wielu uchodźców. Wszyscy ci, którzy przekraczają granicę legalnie i zostali zweryfikowani, nie stanowią potencjalnego zagrożenia. Z punktu widzenia bezpieczeństwa największym zagrożeniem są ci, którzy przekroczyli granicę nielegalnie lub ci, których nie udało się z jakiegoś powodu w ogóle zweryfikować. Trzeba pamiętać, że w fali uchodźców dostających się na teren Unii Europejskiej i Polski zawsze znajdzie się odsetek tych, którzy zrobili to nielegalnie. Dochodzi do tego jeszcze tak zwana ciemna liczba, a więc ci, o których w ogóle nie wiemy.

Jak ocenia pan podatność środowisk czeczeńskich na możliwość infiltracji ze strony Państwa Islamskiego i innych organizacji terrorystycznych?

Jest to problem, o którym ostatnio coraz częściej się rozmawia. Trzeba pamiętać, że ruch czeczeński wygląda dziś zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu, gdy prowadziliśmy politykę bardzo proczeczeńską. W ruchu czeczeńskim do głosu doszli ludzie, którzy opowiadają się za wejściem w tak zwany światowy dżihad. Po tym, jak rosyjskie służby wyeliminowały głównych przywódców ruchu narodowo-wyzwoleńczego, młodzi Czeczeni zdali sobie sprawę, że nie są w stanie pokonać Rosji w żadnej bezpośredniej konfrontacji. Stąd nabierają przekonania, że sposobem na zwycięstwo może być wejście w dżihad, bo wraz z budową światowego kalifatu może uda im się zrobić coś także dla własnego narodu. Dlatego bardzo wielu Czeczenów walczy w szeregach Państwa Islamskiego, Al-Kaidy i innych organizacji terrorystycznych. Dokonują także zamachów, tak jak dwaj czeczeńscy bracia w 2013 roku w Stanach Zjednoczonych. Biorąc to wszystko pod uwagę, jest jasne, że fakt przebywania w Polsce bardzo wielu Czeczenów jest dla naszych służb dużym wyzwaniem. Trzeba tych ludzi kontrolować i nadzorować. Wiemy, że wielu z nich ma kontakty z islamistami z Państwa Islamskiego lub z Al-Kaidy. Część brała też osobiście udział w walkach na terenie Syrii.

Trzeba brać pod uwagę możliwość ataków w Polsce, czy chodzi raczej o budowę swoistej bazy logistycznej dla zamachów w krajach zachodnich, co przyniosłoby terrorystom większy rozgłos medialny?

W chwili obecnej wydaje się, że Polska będzie dla nich raczej zapleczem logistycznym i finansowym. Wiemy, że ABW prowadzi sprawy o zbieranie funduszy na działalność terrorystyczną. Polska wydaje się być islamistom wciąż za mało atrakcyjna, by dokonywać tu zamachów. Podkreślam jednak, że sytuacja wygląda tak jedynie dzisiaj. Może zmienić się to z dnia na dzień. Zmiana sytuacji geopolitycznej czy nagły wzrost medialnego zainteresowania Polską mogą sprawić, że będzie zupełnie inaczej i zagrożenie wzrośnie.

Migranci przybywający do polski przez wschodnią granicę zostaną w naszym kraju, czy raczej tak samo jak przybysze z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu będą kierować się dalej do Niemiec i innych krajów zachodnich?

Wśród migrantów z republik kaukaskich na pewno o wiele większy odsetek ludzi przewiduje możliwość pozostania w Polsce. Uchodźcy z Syrii lub Iraku mają w większości zaplanowane dostanie się do Niemiec, Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Ludzie z Zakaukazia w większym stopniu rozważają osiedlenie się w Polsce. Tak czy inaczej dominująca większość chciałaby wyjechać do bogatszych państw, gdzie będą mogli zapewnić sobie finansowo i socjalnie lepszy pobyt.

Fala migrantów ze wschodu potężnie narasta dopiero od lipca i sierpnia. Czy w związku z tym polskie służby są przygotowane na ich przyjmowanie?

Jeżeli mówimy o kilkudziesięciu czy kilkuset osobach, które dostają się do Polski, to jesteśmy na to przygotowani. Nawet jeżeli większa liczba uchodźców chciałaby dostać się do kraju w ciągu roku czy dwóch lat, to będziemy nad tym w stanie zapanować. Największe zagrożenie stanowi dla nas duża, agresywna fala uchodźców, którzy chcieliby w krótkim czasie przekroczyć granicę. Jeżeli wszystko będzie odpowiednio rozłożone, to jest szansa, że uda się nad tym przy intensywnej pracy służb zapanować. Nikt jednak, oczywiście, nie zagwarantuje, że do Polski nie przedostaną się żadni ludzie niepożądani.

Straż Graniczna odsyła obecnie zdecydowaną większość migrantów. Czy jest to właśnie polityka mająca na celu rozciągnięcie w czasie tej fali uchodźców ze wschodu?

Sądzę, że Straż Graniczna wypełnia po prostu swoje podstawowe działanie, a więc przyjęcie i weryfikację pierwszej fali uchodźców. Zadanie to polega przede wszystkim na rozdzieleniu właściwych uchodźców od emigrantów ekonomicznych. Da się to zrobić choćby analizując kraje ich pochodzenia. Wiadomo, że ludzie przyjeżdżający z Syrii czy Iraku częściej mogą być uchodźcami politycznymi, a ci, którzy przybywają z Turcji czy republik kaukaskich, to bardzo często emigranci ekonomiczni. To właśnie z tej pierwszej selekcji dokonywanej przez Straż Graniczną wynika duży odsetek osób odsyłanych. Dochodzi do tego jeszcze kwestia weryfikacji. Straż Graniczna często nie jest w stanie zweryfikować tożsamości migrantów i także dlatego odsyła się wielu ludzi. Nie jest to więc kwestia żadnej polityki, a raczej przestrzegania standardów wynikających z prawa i umów międzynarodowych. 

Dziękuję za rozmowę.

*Krzysztof Liedel - specjalista w zakresie terroryzmu międzynarodowego i jego zwalczania, doktor nauk wojskowych. Były zastępca Dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Pozamilitarnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obecnie kierownik Instytutu Analizy Informacji Collegium Civitas oraz dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas