Ks. Adam Boniecki mówi, że nie żałuje swojej decyzji o udziale w mszy świętej pogrzebowej Wojciecha Jaruzelskiego. Jak podkreśla, twórca stanu wojennego przed śmiercią wyspowiadał się i wrócił na łono Kościoła katolickiego.  ,,U Boga nikt nie jest skreślony'' - mówi ks. Boniecki w książkowym wywiadzie, cytowanym przez ,,Gazetę Wyborczą''.

 

,,U Boga nikt nie jest skreślony, a Wojciech Jaruzelski jeszcze przed śmiercią się wyspowiadał. Jego decyzja o powrocie do Kościoła była ważna. I, jak sądzę, niełatwa. Zbyt długo manifestował swój dystans do Kościoła i w ogóle wiary, by potem łatwo wrócić'' - powiedział ks. Adam Boniecki.

,,Jaruzelski był wychowankiem naszego zgromadzenia – księży marianów. Przed wojną był w tej samej szkole na Bielanach, w której ja uczyłem się po wojnie. Wiedziałem, że wspomnienia z Bielan były dla niego ważne. Na zjazdach byłych wychowanków miałem okazję go poznać. Kiedyś długo z nim rozmawiałem. Usilnie prosił, żebym przeczytał pisane przez niego listy z frontu'' - opowiadał.

,,Od osądzania win są odpowiednie trybunały, oby sprawiedliwe. Pogrzeb katolicki jest modlitwą Kościoła za zmarłego. Mój mistrz duchowy ksiądz Bronisław Bozowski odprawiał mszę za Feliksa Dzierżyńskiego'' - dodał, broniąc swojej decyzji o udziale w mszy pogrzebowej autora stanu wojennego.

,,Wielkość Kościoła jest w tym, że nie osądza człowieka, lecz się za niego modli. Jaruzelski wiedział, że historia zapamięta go jako odpowiedzialnego za wiele zła. Rozumiem, że chciał to odwrócić. Uporczywie do końca wyjaśniał swoje racje ogłoszenia stanu wojennego'' - wskazywał Boniecki.

bb/wyborcza.pl