A już się wydawało, że temat lustracji odszedł do lamusa historii” - rozpoczyna swój felieton w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam Boniecki. I podkreśla, że młode pokolenie wcale nie jest nim zainteresowane, zaś sam fakt wpisania kogoś na listę TW nie zawsze oznaczał to samo.

Redaktor senior „TP” podkreśla, że dokonana bez przelewu krwi transformacja ustrojowa była procesem skomplikowanym. „Jeśli dziś chce się oceniać granice dopuszczalnego wtedy kompromisu, należy pamiętać, jak to było wtedy, o konkretnych uwarunkowaniach i niewiadomych” - zaznacza duchowny.

Ks. Boniecki zauważa, że działalność opozycyjną inspirowali także ludzie, którzy wywodzili się z peerelowskich elit. „Bestsellerowa książka „Resortowe dzieci. Media” tylko w pewnym stopniu zajmuje się ich genealogią. W znacznej mierze jest wyciągiem z lustracyjnych dokumentów Służby Bezpieczeństwa. Wskazywanie powiązań rodzinnych, z uwzględnieniem nawet dość odległych w czasie protoplastów lub nawet nie krewnych (np. teściowe), ma być według autorów kluczem do zrozumienia naszych współczesnych polskich mediów” - ocenia zakonnik.

Redaktor senior dostrzega w tej „nużącej książce” żal, że „przemiany w Polsce dokonały się bez mściwego niszczenia pokonanych przeciwników”. Żal, że zamiast zniszczenia ich, zgodzono się na kompromisy, które potem oni wykorzystali. „Można było – by dać pierwszy lepszy przykład z dziedziny mediów – stworzyć potężne katolickie radio i możliwość tę zmarnowaliśmy. W efekcie jedynym znaczącym głosem katolików na falach okazał się „głos katolicki w twoim domu” - żałuje ks. Boniecki.

Zakonnik przytacza na koniec cytat z Pisma Świętego, który mówi: „Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył”. I „dla mniej bystrych” wyjaśnia, że nie pochwala przekrętów i nie broni twórczości opisanych na łamach książki dziennikarzu”. Dodaje jednak: „Cieszę się, że wolnej Polski nie budowaliśmy na zemście, lecz na odpuszczeniu win. To jest w końcu jedna z tych „wartości chrześcijańskich”, o których obecność w mediach nie tak dawno toczyliśmy świętą wojnę”.

Całość w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”

Beb