W felietonie w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam Boniecki pisze o instrumentalizacji katastrofy smoleńskiej. Wytyka, że dla zwolenników teorii zamachu żadne diagnozy nie są dostatecznie wiarygodne, bo dla nich mordercą będzie Tusk lub Putin, albo obaj razem. Ale dostaje się też drugiej stronie, która lansowała tezę o naciskach Lecha Kaczyńskiego na pilotów, by lądowali w złych warunkach. Redaktor senior uznaje to za „nieprzyzwoite”.

Linia podziału dziwnie się pokrywa z linią dzielącą zwolenników PiS-u i Platformy. A sporom o fakty towarzyszy spór o upamiętnienie ofiar katastrofy” - pisze ks. Boniecki i wymienia „wojnę” o krzyż pod Pałacem Prezydenckim, pochowanie pary prezydenckiej na Wawelu czy pomnik upamiętniający Lecha Kaczyńskiego.

W dziele upamiętniania nie mogło zabraknąć Kościoła” - pisze ks. Boniecki i wylicza wystąpienia duchownych podczas kolejnych rocznic katastrofy. Przypomina apel biskupów w marcu 2011, by katastrofa umocniła więzi w Polsce. Docenia, że hierarchowie nie mówili wtedy o ofiarach jako o męczennikach, ale podkreślali, że dzięki nim świat dowie się o zbrodni katyńskiej.

Pamięć ks. Bonieckiego nie może pominąć jednak kazania o. Aleksandra Jacyniaka SJ, który w sierpniu 2013 powiedział o tajemniczej „obfitości zgonów” osób powiązanych z katastrofą smoleńską. Redaktor senior wytyka, że homilię szybko podchwycił „Nasz Dziennik” i „Gazeta Polska”.

Duchowny wypomina także kazanie bp Józefa Zawitkowskiego, który w trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej stawiał dramatyczne pytania o to, czy dowiemy się kiedyś prawdy o Smoleńsku. I przytacza dane sondażu CBOS, z których wynika, że od czerwca 2010 r. krytyków Kościoła przybyło o 10 pkt. proc., chwalących ubyło także o 10 pkt. proc. „Przyczyny tej gwałtownej zmiany ocen Kościoła wybitna socjolożka, dyrektor CBOS dr hab. Mirosława Grabowska upatrywała w nadmiernym zaangażowaniu wielu biskupów w kampanię wyborczą Jarosława Kaczyńskiego oraz w zachowanie Kościoła w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim” - pisze ks. Boniecki. I wskazuje palcem winnego – to przecież Radio Maryja, które „promuje teorie o zamachu” stało po stronie obrońców krzyża z Krakowskiego Przedmieścia.

Na koniec ks. Boniecki żałuje, że na niewiele zdają się wysiłki kard. Nycza, który staje ponad podziałami. Marianin pisze o podziale w polskim Kościele. Podziale „politycznym, między zwolennikami PiS-u i jego przeciwnikami. A może tylko słuchaczami Radia Maryja i resztą”.

I wszystko jasne – całemu złu winien jest o. Tadeusz Rydzyk i Radio Maryja. Swoim felietonem ks. Boniecki wpisuje się w obowiązującą w „TP” już od dłuższego czasu retorykę, w ramach której za największe zagrożenie dla Kościoła w Polsce uznaje się toruńską rozgłośnię. Szkoda, że taki tekst pojawia się na dzień przed rocznicą katastrofy smoleńskiej, bo to wcale nie pomoże w załagodzeniu tych podziałów, a tym bardziej w uczczeniu ofiar tragedii, które zresztą były przedstawicielami różnych, często odległych od siebie, opcji światopoglądowych...

Beb/Tygodnik.onet.pl