Ks. Adam Boniecki w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” pisze o działalności charytatywnej Kościoła. Redaktor senior uważa, że w czasach, kiedy Kościół jest bezpardonowo rozliczany, warto przypomnieć, jakie naprawdę zadania ma ta bosko-ludzka instytucja. Duchowny powołuje się na encyklikę papieża Benedykta XVI „Deus Caritas est”.

Caritas nie jest dla Kościoła rodzajem opieki społecznej, którą można powierzyć komu innemu, ale należy do jego natury, jest niezbywalnym wyrazem jego istoty” - pisał Benedykt XVI, podkreślając, że Kościół nigdy nie może być zwolniony z czynienia caritas. Papież zaznaczył ponadto, że caritas zawsze będzie potrzebna, bo człowiek zawsze będzie potrzebował miłości.

Mam wrażenie, że na ogół więcej sił i środków materialnych się inwestuje w głoszenie Słowa Bożego i Sakramenty. Z caritas zaś różnie bywa” - ocenia na łamach „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam Boniecki. Dla udowodnienia swej tezy marianin porównuje przestrzeń parafialną dla realizacji głoszenia Słowa z przestrzenią poświęconą caritas. „Bywa to czasem jakaś ciasna klita lub dwie klity, zawalone starymi ciuchami, torbami z ryżem, konserwami i rupieciami, które przyniesiono jako zbędne, a więc „dla ubogich”. Nie ma godnej poczekalni, łazienki, miejsca na przymiarkę oferowanych przyodziewków” - zaznacza redaktor senior „TP”, podkreślając, że oczywiście nie jest to regułą, jednak parafia zwykle pełni rolę „banku dobrej woli”.

Ks. Boniecki pisze o szerokim spektrum działalności charytatywnej Kościoła, wskazuje na jadłodajnie dla bezdomnych, domy samotnych matek czy przyklasztorne „okna życia”. Zwraca uwagę na ogromny rozmach i zakres działań Caritas. Zauważa jednak: „Nigdy jednak żadna wielka instytucja nie sprosta potrzebom konkretnego człowieka. Pośrednikiem między instytucją a człowiekiem potrzebującym zawsze będzie człowiek”.

Beb/Tygodnik.onet.pl