Damian Świerczewski, Fronda.pl: Kardynał Gerhard Müller w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji EWTN powiedział w odniesieniu do posynodalnej adhortacji apostolskiej Amoris Laetitia papieża Franciszka, że warunkiem przystąpienia do sakramentu spowiedzi jest nawrócenie i postanowienie poprawy. Chodzi naturalnie o rozwodników w nowych związkach. Jest nadzieja, że ta wypowiedź zakończy spekulacje?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Przede wszystkim ważne jest, że Prefekt Kongregacji Wiary zabrał głos. W sytuacji faktycznego chaosu, jest to głos bezcenny. Chaos jest spowodowany prowokacjami Biskupa Rzymu, które chętnie zostały podjęte przez część biskupów. Dodajmy, biskupów, którzy potraktowali te prowokacje jako usprawiedliwienie dla praktykowanych przez powierzone im Kościoły lokalne praktyk. Podczas gdy pozostali wierni i hierarchowie czekali na jasną wypowiedź Stolicy Apostolskiej, Autor adhortacji milczał. W tej sytuacji milczenia kompetentną i kwalifikowaną wykładnią jest Kongregacja Nauki Wiary. Czy jednak ona zakończy spekulacje? Wątpię.

Episkopaty Niemiec czy Malty wydają się podchodzić do papieskiej adhortacji inaczej - kard. Müller podkreślał, że nie jest dobrze, kiedy episkopaty zabierają się do oficjalnej interpretacji słów Papieża. „To nie jest katolickie” – powiedział. Co to oznacza?

Właśnie te episkopaty potwierdzają, że nie są – jak to kiedyś wyraził kard. R. Marx – „filią Rzymu”. Tyle, że istota Kościoła nie wyraża się w obrazie centrali i filii. Kościół jest Mistycznym Ciałem, a sensem Jego jedności jest – jeśli tak można powiedzieć – jedność w różnorodności. To, co proponuje Marx i inni, to obraz Kościoła jako firmy z coraz bardziej autonomicznymi i autonomizującymi się strukturami. Ale to jest obraz firmy, a nie Mistycznego Ciała Chrystusa.

Z kolei kard. Sarah w kwietniu tego roku przestrzegał przed schizmą, jako realnym zagrożeniem dla Kościoła dzisiejszych czasów. Czy widzi ksiądz ryzyko takiego obrotu spraw, jeśli nadal stanowiska poszczególnych episkopatów będą się tak diametralnie różnić?

Oczywiście „schizma” jest pojęciem bardzo precyzyjnymi sformalizowanym. Ale wyraża rzeczywistość rozdzielenia, rozbicia, rozerwania jedności. Nie wiem, czy można zatem nie traktować w kategoriach schizmy sytuacji, w której pasterze jednego Kościoła mówią – uznajemy przyzwolenie na komunię dla rozwodników, jak to głosi „Amoris laetitia”, a inni mówią – interesuje nas to, co wyraża „Familiaris consortio”. My jesteśmy Franciszka, a my Jana Pawła, my Apollosa, a my Kefasa. To przecież znamy z dziejów Kościoła. I wiemy, że ten stan domagał się interwencji.

Słowa kard. Müllera w przeciwieństwie do wypowiedzi, jakie pojawiają się w Niemczech, są jasne i nie pozostawiają niedomówień czy niejasności. O czym to świadczy? Głos Prefekta Kongregacji Nauki Wiary jest ignorowany?

Powiedziałbym, że na tle wirusa postmoderny, w wyniku którego człowiek traci rozeznanie dobra i zła, prawdy i kłamstwa, głos kard. Müllera jest z innej epoki. Tej, do której bardzo już tęsknimy.

Bardzo dziękuję za rozmowę.


CZYTAJ TAKŻE:

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz dla Frondy: Sytuacja jest niezwykle poważna

Ks. prof. Robert Skrzypczak dla Frondy: Kroczymy nad przepaścią

Ks. prof. Stanisław Wronka dla Frondy: Amoris laetitia początkiem zamieszania wokół Komunii dla rozwodników